Nie ustają izraelskie ataki na cele w Strefie Gazy. Nad ranem izraelskie lotnictwo dokonało kolejnych nalotów. Zginęło co najmniej 10 osób, w tym pięcioletnie dziecko.
Po jednym z ataków w dzielnicy Zeitun w mieście Gaza znaleziono ciała czterech osób, w tym dziecka i dwóch 20-letnich kobiet. Trzech członków tej samej rodziny zginęło w samochodzie trafionym przez Izraelczyków w Deir el-Balah w środkowej części Strefy Gazy, natomiast trzech rolników na jej północy i południu.
Po nocnych działaniach liczba ofiar śmiertelnych po stronie palestyńskiej wzrosła do 87. Od czasu rozpoczęcia w ubiegłą środę izraelskiej operacji wojskowej "Filar Obrony" śmierć poniosło także trzech Izraelczyków. Najtragiczniejsze żniwo przyniosła, jak dotychczas, niedziela, gdy zginęło 31 Palestyńczyków, w większości kobiet i dzieci.
Izrael rozpoczął operację przeciwko zbrojnym grupom palestyńskim w Strefie Gazy w odpowiedzi na ostrzał rakietowy kraju dokonywany przez Palestyńczyków. Ataki znacznie nasiliły się po zabiciu przez lotnictwo izraelskie Ahmeda al-Dżabariego, szefa operacji militarnych sprawującego władzę Hamasu.
W niedzielę brytyjski premier David Cameron zaapelował do premiera Izraela Benjamina Netanjahu o zakończenie bombardowań. Wezwał, by szef izraelskiego rządu "zrobił wszystko, co tylko możliwe" dla zakończenia kryzysu w Strefie Gazy. Wyraził także swoje zaniepokojenie możliwością eskalacji konfliktu.
Krytycznie na temat walk wypowiedział się także szef brytyjskiego MSZ William Hague, który przestrzegł Izrael przed użyciem na spornych terenach wojsk lądowych. Nie sprecyzował jednak, czy Wielka Brytania potępiłaby oficjalnie interwencję, gdyby do niej doszło.