Lotnisko we włoskiej Katanii po pożarze częściowo wznowiło starty i lądowania. Ogień pojawił się tam wczoraj nad ranem w terminalu A. Nadal wielu turystów ma jednak problem z wydostaniem się z Sycylii.
Katania na wschodzie Sycylii to popularny kierunek wakacyjny, również wśród Polaków. Loty części polskich turystów zostały przełożone, np. na jutro rano, ale innych całkowicie odwołane. W tym drugim przypadku pasażerowie dostali informację, że mają sami poszukać sobie alternatywnych powrotnych połączeń i zbierać wszystkie rachunki, by później dostać zwrot.
Większość z nich już to robi, bo np. Wizz Air, mimo częściowego otwarcia lotniska, nie ma w planach podstawienia dodatkowego samolotu dla pasażerów, którzy mieli odlecieć do Krakowa wczoraj o 15:50 - ich lot został anulowany.
Innym osobom proponowane są np. loty zastępcze z Neapolu i z Rzymu - to bardzo daleko, a ludzie muszą dotrzeć tam na własną rękę. W podobnej sytuacji są pasażerowie Ryanaira. Samo lotnisko w Katanii znów działa, ale w ograniczonym zakresie - otwarty został terminal C, który obsługuje dwa loty na godzinę.