Ponad 20 demonstrantów odniosło obrażenia w starciach, do których doszło w piątek wieczorem w Barcelonie po decyzji hiszpańskiego Sądu Najwyższego o osadzeniu w areszcie pięciorga katalońskich polityków za ich rolę w próbie doprowadzenia do secesji regionu.
Według agencji AFP, w Barcelonie policja użyła pałek, by nie dopuścić demonstrantów do budynku prefektury. W starciach między protestującymi a policją lekko rannych zostało 24 demonstrantów - przekazali ratownicy.
Uczestnicy protestu palili zdjęcia króla Filipa VI, co w Hiszpanii jest przestępstwem, a także sędziego, który wydał decyzję w sprawie katalońskich polityków. Demonstranci nieśli katalońskie flagi i transparenty z napisami: "Wolność dla więźniów politycznych".
Do protestu w czwartek, jeszcze przed decyzją Sądu Najwyższego, wezwały działające na rzecz niepodległości regionu stowarzyszenie Zgromadzenie Narodowe Katalonii (ANC), a także bardziej radykalne Komitety Obrony Republiki.
Katalonia już nigdy nie będzie się czuła częścią Hiszpanii - powiedziała jedna z uczestniczek protestu w centrum Barcelony, na Placu Katalońskim, nauczycielka Alba Mateu. Są 2 mln ludzi, którzy chcą opuścić Hiszpanię. Nie mogą nas wszystkich wsadzić do więzienia - dodała jej matka, Carme Sala.
Katalońska telewizja pokazała zdjęcia tłumów zgromadzonych w innych miastach regionu, w tym w Vic i Tarragonie.
W piątek sędzia hiszpańskiego Sądu Najwyższego, Pablo Llarena, postanowił wszcząć proces przeciwko 25 katalońskim liderom politycznym opowiadającym się za niepodległością regionu. Sformułował m.in. formalne oskarżenia o "bunt" wobec trzynastu liderów katalońskiego ruchu niepodległościowego. Hiszpański kodeks karny przewiduje za to przestępstwo do 30 lat więzienia.
Llarena nakazał osadzenie pięciu z tych polityków w areszcie. Wśród nich jest dotychczasowy kandydat na premiera regionalnego rządu Jordi Turull. W sobotę miało się odbyć głosowanie w sprawie jego kandydatury.
Sędzia wyjaśnił, że nakaz aresztowania był niezbędny z powodu wysokiego ryzyka ucieczki podejrzanych za granicę. Przed sądem nie stawiła się np. Marta Rovira, numer 2 w kierownictwie proniepodległościowej partii Republikańska Lewica Katalonii (ERC), która wyjechała z kraju i według hiszpańskich mediów przebywa w Szwajcarii.
Llarena w piątek wydał też europejski nakaz aresztowania przebywającego za granicą byłego katalońskiego premiera Carlesa Puigdemonta i czterech jego byłych ministrów. Cała piątka schroniła się w Belgii po ogłoszeniu niepodległości przez parlament Katalonii 27 października 2017 roku. Jedna z byłych współpracowniczek Puigdemonta, Clara Ponsati, przeniosła się do Szkocji.
(ag)