Amerykański sekretarz stanu John Kerry poinformował, że USA zdobyły solidne dowody wykorzystania broni chemicznej przez władze Syrii. Podczas rozmowy z internautami zorganizowanej przez Google, telewizję NBC i Departament Stanu mówił o "potwornym wyborze, którego dokonał reżim Asada poprzez zabicie od 70 do 100 tysięcy własnych obywateli, w tym uciekając się gazu".
Do użycia broni chemicznej w Syrii miało dojść w marcu bieżącego roku w prowincji Aleppo. O zastosowanie gazu bojowego oskarżają się wzajemnie obie strony konfliktu - rebelianci i siły wierne Asadowi.
Kerry nie sprecyzował, jakie dowody na użycie go przez siły reżimu ma USA. Biały Dom już wcześniej oświadczył, że "jest wysoce prawdopodobne, że do użycia broni chemicznej w Syrii doszło ze strony reżimu". Prezydent USA Barack Obama w związku z tym zapowiedział "rozpatrzenie wszystkich opcji".
Również turecki premier Recep Tayyip Erdogan oskarżył władze Syrii o stosowanie broni chemicznej. W ubiegłym tygodniu w Turcji zaczęto pobierać próbki krwi od przewiezionych przez granicę na leczenie rannych Syryjczyków, by ustalić, czy padli oni ofiarą ataku chemicznego.