Gigantyczny kryzys gospodarczy dotyka Liban. 80 proc. mieszkańców żyje poniżej progu ubóstwa, jedna trzecia dorosłych nie ma pracy. W kraju panuje też głęboki kryzys polityczny, a sytuację pogarszają niedobory energii i pandemia Covid-19.
W połowie 2021 r. Bank Światowy określił kryzys ekonomiczny w Libanie jako jedno z trzech największych załamań gospodarczych na całym świecie od 1850 r. Realna wartość lokalnej waluty, funta libańskiego, zmniejszyła się od 2019 r. o ponad 90 proc. Równocześnie rośnie inflacja, jej roczna stopa dla 2020 r. wyniosła 84 proc., a w 2021 r. przekroczyła wartość trzycyfrową. Wzrost cen w Libanie postępował szybciej niż w Zimbabwe i Wenezueli. W uzależnionym od importu kraju spada produkcja, PKB skurczyło się z 55 mld dolarów w 2018 r. do - prognozowanych przez Bank Światowy - 20,5 mld w 2021 r.
Przez lata libańskie banki przyciągały depozyty w dolarach amerykańskich - oficjalnie funt jest powiązany z tą walutą sztywnym kursem - oferując zawyżone oprocentowanie, co doprowadziło do paraliżu całego systemu bankowego. Liban jest ważnym centrum finansowym dla całego Bliskiego Wschodu. Obecnie depozyty złożone w tamtejszych bankach w zagranicznych walutach są praktycznie zamrożone lub wypłacane w stale tracących na wartości funtach. Dla wielu Libańczyków oraz firm i instytucji z całego Bliskiego Wschodu oznacza to w praktyce utratę złożonych w bankach środków.
Społeczne skutki kryzysu są dla mieszkańców Libanu katastrofalne - alarmują organizacje międzynarodowe i media. Według ONZ w listopadzie 2021 r. ok. 80 proc. populacji żyło poniżej granicy ubóstwa. Rośnie bezrobocie, w połowie ub.r. bez pracy pozostawała ponad jedna trzecia dorosłych.
Ceny podstawowych artykułów spożywczych, chleba, zbóż, warzyw i mięsa były jesienią 2021 r. trzy razy wyższe niż rok wcześniej - donosi agencja AFP. Jednorazowe zatankowanie samochodu średniej wielkości kosztuje więcej niż miesięczna płaca minimalna, która w realnym przeliczeniu wynosi ok. 30 dolarów. Paliwa i tak brakuje, a na stacjach benzynowych ustawiają się długie kolejki. Jego niedobór paraliżuje normalne życie, utrudnia transport i jeszcze bardziej winduje ceny podstawowych produktów. W 2021 r. rząd praktycznie zniósł dotacje do paliwa, między czerwcem a październikiem cena benzyny wzrosła niemal pięciokrotnie.
Blisko co czwarty z 6,8 mln mieszkańców Libanu ma problem ze zdobyciem żywności, jest narażony na niedożywienie lub głód - alarmuje Światowy Program Żywnościowy ONZ.
To szokujący zwrot dla kraju, który w latach 90. był postrzegany jako przykład bliskowschodniego sukcesu gospodarczego - komentuje "New York Times". Nie jest to jednak pierwszy dramatyczny moment w historii Libanu, gdzie w latach 1975-90 toczyła się wojna domowa, w której zginęło ok. 100 tys. osób.
Według ocen libańskiego rządu w kraju przebywa ok. 1,5 mln uchodźców z Syrii - to największa społeczność uchodźców w przeliczeniu na liczbę mieszkańców ze wszystkich państw świata. Uciekający przed wojną Syryjczycy są szczególnie narażeni na ubóstwo i większość z nich jest zależna od międzynarodowej pomocy humanitarnej.
Jeszcze przed wybuchem kryzysu Liban był krajem o bardzo dużych nierównościach majątkowych. W podzielonym religijnie państwie system polityczny oparty jest na odgórnych parytetach wyznaniowych, co sprzyja klientelizmowi i korupcji. W 2019 r. Liban zajął 137. miejsce na 180 krajów opisanych w Indeksie Percepcji Korupcji organizacji Transparency International. Korupcja utrzymuje się "stale we wszystkich grupach społeczeństwa", a za najbardziej dotknięte nią instytucje uważa się partie polityczne, parlament i policję - zaznacza organizacja.
Wraz z toczącym się kryzysem praktycznie upadła libańska klasa średnia, nierówności jeszcze wzrosły, a z kraju emigrują najbardziej przedsiębiorczy mieszkańcy - zaznacza BBC. Jak zauważa Radio France International, mieszkańcom Libanu w przetrwaniu pomaga licząca blisko 10 mln osób diaspora libańska na świecie, która każdego roku przesyła swoim rodzinom w kraju kilka miliardów dolarów.
4 sierpnia 2020 r. w porcie w Bejrucie eksplodowało ok. 3 tys. ton składowanej tam saletry amonowej. Była to jedna z największych cywilnych katastrof w nowożytnej historii. Zginęło w niej ponad 200 osób, rannych zostało ok. 6500. Wybuch zniszczył całe dzielnice libańskiej stolicy, setki tysięcy mieszkańców straciło dach nad głową.
Przyczyn katastrofy powszechnie upatruje się w nieprzestrzeganiu zasad bezpieczeństwa, co z kolei wiązane jest z rozpowszechnioną korupcją. Po wybuchu upadł rząd premiera Hasana Diaba. Negocjacje prowadzące do sformowania nowego gabinetu trwały ponad rok. Nowy rząd kierowany przez Nadżiba Mikatiego uzyskał wotum zaufania we wrześniu 2021 r.
Niecały miesiąc później w Bejrucie doszło do śmiertelnych walk między szyickimi i chrześcijańskimi bojówkami. Tłem starć było toczące się śledztwo w sprawie eksplozji w porcie. Dysponujący własnymi siłami zbrojnymi, wspierany przez Iran i uznany przez Zachód za organizację terrorystyczną szyicki Hezbollah oskarża prowadzącego śledztwo sędziego Tarika Bikara o stronniczość i żąda jego odsunięcia od dochodzenia. Hezbollah i sprzymierzony z nim ruch Amal bojkotują od tego czasu posiedzenia rządu, co m.in. uniemożliwia przyjęcie budżetu na 2022 r. i opóźnia negocjacje z Międzynarodowym Funduszem Walutowym w sprawie programu pomocowego dla libańskiej gospodarki.
Tak jak wiele krajów świata, Liban starał się walczyć z epidemią Covid-19 poprzez restrykcje, które wpłynęły również na ograniczenie życia gospodarczego. Przyczyniło się to do jeszcze głębszego kryzysu, szczególnie mocno ucierpiała branża turystyczna, która przed pandemią generowała 18 proc. libańskiego PKB - pisze "New York Times". Z powodu braków paliwa i przerw w dostawach elektryczności wiele placówek medycznych w kraju nie może normalnie funkcjonować, poważnym problemem jest też niedobór leków i materiałów medycznych - relacjonują media.
W Libanie powszechne są ograniczenia w dostawach energii elektrycznej, wielu mieszkańców może pobierać prąd z sieci tylko przez dwie godziny dziennie. Jesienią 2021 r. zakończył się kontrakt na dostawę energii z dwóch położonych na barkach elektrowni tureckiej firmy Karpowership, które dostarczały około jednej czwartej prądu w Libanie. Przestarzała infrastruktura i kłopoty z dostawą oleju opałowego powodują również przestoje w pracy krajowych elektrowni. Wielu mieszkańców, firmy oraz instytucje, w tym szpitale, starają się zapewnić sobie energię poprzez generatory. Prąd z takich urządzeń jest jednak niezwykle drogi i wymaga wcześniejszego zakupu deficytowego paliwa - podkreślają libańskie media.
Organizacje pomocowe, które od kilku lat pomagały w Libanie głównie uchodźcom z Syrii, zmieniają swoje programy i organizują wsparcie dla Libańczyków. Sytuacja w kraju gwałtownie się pogarsza, a rząd nie jest w stanie rozwiązać problemów swoich obywateli, którzy są zdani na międzynarodową pomoc - alarmuje ONZ.
Od 2012 r. Liban jest głównym odbiorcą polskiej pomocy humanitarnej, od 2018 r. jest też objęty programem polskiej pomocy rozwojowej - przypomina na swoim blogu Bogna Janke, minister w Kancelarii Prezydenta RP. Janke w połowie grudnia 2021 r. odwiedziła Liban, przekazując - w ramach polskiej pomocy współorganizowanej przez stowarzyszenie "Pomoc Kościołowi w Potrzebie" - 10 tys. paczek z żywnością i artykułami higienicznymi.
Ci ludzie są bezradni. Nie mogą wrócić do swojego kraju, a tutaj też nie do końca są uznawani przez władze libańskie, dlatego że sam Liban zmaga się z ogromnymi problemami ekonomicznymi - mówiła wówczas Janke PAP, komentując sytuację w obozach uchodźców.
W maju 2022 r. w Libanie mają się odbyć wybory parlamentarne. Wielu komentatorów przewiduje, że nie przyniosą one przełomu w kraju targanym wieloaspektowym kryzysem, a skupienie się polityków na doraźnej walce politycznej jeszcze bardziej utrudnia trwałe rozwiązanie nawarstwiających się problemów.
W nocy z poniedziałku na wtorek na ulicach kilku libańskich miast wybuchły protesty - relacjonował Reuters. Chciałbyś wierzyć, że możesz mieć jeszcze nadzieję, ale tutaj nie ma już żadnej nadziei (...) ludzie umierają z głodu, państwo nie działa - mówił agencji jeden z mieszkańców Bejrutu.
W czwartek w Libanie odbył się jednodniowy strajk generalny pracowników transportu publicznego, nie działały także szkoły i wiele sklepów, blokowano drogi. Protestowano przeciwko ciągle rosnącym cenom paliwa.