Pierwszy ważny gest króla Karola III. Tak brytyjscy komentatorzy określają jego decyzję o rezygnacji z części dochodu, jaki rodzinie królewskiej przyniesie budowa 6 elektrowni wiatrowych.
Elektrownie powstaną na morzu, a dno, które znajduje się pod brytyjskimi wodami terytorialnymi, należy do Korony. Wynajęcie go na budowę elektrowni wiatrowych przyniosłoby rodzinie królewskiej dochód rzędu miliarda funtów rocznie. Trudno byłoby pogodzić taką fortunę z planami modernizacji monarchii. Dlatego Karol III zamierza z części tego dochodu zrezygnować. Pieniądze zostaną przeznaczone na cele publiczne.
Innym czynnikiem, który zaważył na tej decyzji, jest fundusz reprezentacyjny, jaki rodzina królewska otrzymuje z kieszeni podatnika - obecnie to 86 mln funtów rocznie. To pieniądze przeznaczone na utrzymanie zamków i pałaców oraz na podróże członków rodziny królewskiej. Jest on uzależniony proporcjonalnie od dochodu Korony i powinien zawsze stanowić jego jedną czwartą. W przypadku miliardowego zysku uzyskanego z elektrowni wiatrowych, fundusz taki byłby astronomiczny.
Posiadanie na własność dna morskiego jest pojęciem egzotycznym, podobnie jak fakt, że brytyjski monarcha jest właścicielem wszystkich łabędzi, jakie mieszkają na Wyspach. Łabędzie nie przynoszą dużego zysku, ale dno morza - jak się okazuje - może znosić złote jaja. Decyzja Karola III zapewne będzie traktowana w kategoriach altruistycznych lub pragmatycznych. To zależeć będzie już indywidualnej oceny Brytyjczyków - czyli poddanych.
Ciekawym tłem w tej sprawie jest inna historia. Rodzina królewska - a Karol w szczególności - zawsze sprzeciwiała się budowie elektrowni wiatrowych na lądzie, twierdząc, że szpecą krajobraz. Nigdy natomiast nie mieli większych zastrzeżeń wobec takich konstrukcji powstających na morzu. Istniały podejrzenia, że chodzi w tym przypadku o zysk, jaki Windsorowie mogą z tego czerpać. Decyzja króla powinna tym spekulacjom ukręcić łeb.
Uroczystość koronacyjną zaplanowano na 6 maja. Odbędzie się w Opactwie Westminsterskim w Londynie. Choć nie wszystkie szczegóły tej ceremonii są znane, wiadomo, że będzie ona krótsza od koronacji królowej Elżbiety II, która trwała cztery godziny. Karol zawęził ją do 60 minut. Mniejsza też będzie liczba zaproszonych gości, choć niektóre elementy koronacji - te najbardziej bajkowe - pozostaną. Na jego głowie spocznie korona, którą umieści tam arcybiskup Canterbury. Król przejedzie także ulicami Londynu w złotej karecie.
Nie ma natomiast pewności, czy Karol będzie kiedykolwiek nosił później koronę publicznie. Na wybitych już, a pojawiających się w obiegu, monetach jej nie ma - w pewnym sensie słusznie, bo jeszcze nie został koronowany. Bardzo możliwe, że po koronacji także nie będzie pojawiał się w tym niecodziennym nakryciu głowy.