Rosyjski opozycjonista Aleksiej Nawalny jest w kraju poszukiwany listem gończym, wydanym 29 grudnia 2020 r. - podał kanał informacyjny Mash na komunikatorze Telegram. Kanał ten powołuje się na dokumenty Federalnej Służby Więziennej (FSIN).

REKLAMA

Zdaniem tego źródła dokumenty świadczą o tym, że FSIN zaczęła zabiegi o wydanie listu gończego jeszcze w listopadzie 2020 roku. Służby więzienne oceniały, że opozycjonista nie stawiał się na policji podczas odbywania wyroku w zawieszeniu, na który skazano go w 2014 roku. Służby więzienne uznały, że Nawalny uchyla się od kontroli i 29 grudnia za opozycjonistą wydano list gończy - twierdzi Mash.

FSIN we wtorek zwróciła się do sądu w Moskwie z wnioskiem, by karę w zawieszeniu, na którą Nawalny został skazany za domniemane malwersacje, zastąpić wykonaniem kary, a więc odbywaniem wyroku w kolonii karnej.

Nawalny został w 2014 roku skazany warunkowo na 3,5 roku więzienia, a okres próby wynosił pięć lat i wygasł 30 grudnia 2020 roku.

Prócz kanału Mash żadne inne źródło nie potwierdziło informacji o liście gończym ogłoszonym za Nawalnym. FSIN, która zapowiadała wcześniej zabiegi o wykonanie kary wobec Nawalnego, nie informowała publicznie o staraniach, by wydany został list gończy.

Zapowiedział powrót do Rosji

Nawalny poinformował w środę, że wraca do Rosji z Niemiec i że przyleci do Moskwy 17 stycznia rejsem linii lotniczych Pobieda, niskobudżetowego przewoźnika należącego do Aerofłotu. Przylot zaplanowany jest na niedzielę wieczorem. Samolot ma lądować na moskiewskim lotnisku Wnukowo.

W mediach społecznościowych około tysiąca zwolenników opozycjonisty zapowiedziało już, że przyjdzie go przywitać po powrocie do kraju.

W sierpniu stracił przytomność na pokładzie samolotu

Nawalny znalazł się w Niemczech w sierpniu 2020 roku, gdy na prośbę rodziny wywieziono go ze szpitala w Omsku na Syberii. W syberyjskim szpitalu znalazł się po tym, jak stracił przytomność na pokładzie samolotu lecącego z Tomska do Moskwy. Piloci lądowali awaryjnie w Omsku i z lotniska przewieziono go do szpitala.

Lekarze w Omsku nie dopatrzyli się śladów trucizny w organizmie Nawalnego. Natomiast według władz niemieckich zidentyfikowano bojowy środek trujący, należący do grupy tzw. Nowiczoków - trucizn opracowanych przez chemików jeszcze w ZSRR.

Opozycjonista uważa, że za próbą jego otrucia stały władze Rosji, w tym prezydent Władimir Putin.