Kanadyjska prokuratura wszczęła we wtorek śledztwo w sprawie Polaka, który zmarł na międzynarodowym lotnisku w Vancouver po użyciu przez policję elektrycznego paralizatora.
Funkcjonariusze zastosowali paralizator, ponieważ 40-letni mężczyzna był bardzo pobudzony: w hali przylotów lotniska rzucał krzesłami, rzucił na ziemię komputer i krzyczał.
Przeprowadzona wstępna autopsja nie przyczyniła się do ustalenia przyczyny śmierci Polaka; obecnie prowadzone są dodatkowe testy, w tym toksykologiczne.
Zdaniem świadków policja czterokrotnie użyła paralizatora; policja twierdzi, że tylko dwa razy. Tego samego dnia, gdy użyto paralizatora wobec Polaka, w Montrealu policja użyła tej samej broni, by obezwładnić pijanego kierowcę - 39-letni mężczyzna zmarł w dwa dni później. Według telewizji CTV, zmarł na atak serca.
W następstwie obu tych wydarzeń Amnesty International w Kanadzie ponowiła apel o wprowadzenie moratorium na stosowanie paralizatorów. Według telewizji CTV, od 2003 roku w Kanadzie aż 17 osób zmarło w następstwie incydentów z użyciem paralizatora.