Zapadł pierwszy wyrok w sprawie katastrofy statku Costa Concordia, do której doszło w styczniu zeszłego roku u brzegów Toskanii we Włoszech. Sąd w Grosseto skazał na kary od półtora do prawie 3 lat więzienia 5 osób z załogi wycieczkowca i armatora. "To wyroki jak za samowolę budowlaną, a nie za spowodowanie śmierci" - ocenili oburzeni adwokaci ofiar i pasażerów.

REKLAMA

Cała piątka została skazana za nieumyślne spowodowanie śmierci 32 osób, obrażenia u wielu innych i doprowadzenie do katastrofy morskiej. W związku z gotowością negocjowania wyroku i dobrowolnego poddania się karze jej wysokość została zmniejszona o jedną trzecią. Proces pięciu osób z załogi statku i armatora Costa Crociere zakończył się po jednej rozprawie w miejscowym teatrze Moderno, gdzie urządzono salę sądową.

Najwyższy wyrok - 2 lata i 10 miesięcy więzienia - otrzymał szef sztabu kryzysowego armatora Roberto Ferrarini, który w noc katastrofy w styczniu 2012 roku kontaktował się z załogą i z ramienia Costa Crociere koordynował akcję ratunkową.

Dyrektor hotelu pokładowego Manrico Giampedroni wynegocjował 2 i pół roku więzienia za to, że nie nakazał przeprowadzenia ewakuacji kabin. Wśród piątki skazanych jego przypadek jest wyjątkowy. Zaraz po katastrofie wycieczkowca okrzyknięto go w mediach bohaterem i wskazywano go jako przeciwieństwo kapitana Francesco Schettino, oskarżanego o tchórzostwo i ucieczkę z pokładu.

Na tonącym statku Giampedroni spędził 36 godzin. Świadkowie mówili, że pomagał pasażerom dostać się do szalup, ryzykując własnym życiem. W końcu sam znalazł się w niebezpieczeństwie. Biegnąc po pokładzie upadł i złamał nogę. Półtorej doby leżał, czekając na ratunek w przechylonym wraku wycieczkowca. Został znaleziony przez ekipy ratunkowe jako jeden z ostatnich żywych ludzi na pokładzie. Dopiero w toku śledztwa na jaw wyszły błędy, jakie popełnił.

Oficer Ciro Ambrosio został skazany na rok i 11 miesięcy więzienia, a Silvia Coronica - również z załogi statku - na półtora roku. Sternik Jacob Rusli Bin z Indonezji dostał z kolei wyrok 20 miesięcy więzienia. Tuż przed tym, gdy statek wpadł na podmorskie skały u brzegów wyspy Giglio źle wykonał rozkaz. Obierając kurs, pomylił lewą stronę z prawą.

Wysokość tych kar spotkała się z bardzo ostrą krytyką adwokatów ofiar i pasażerów-rozbitków. To wyroki jak za samowolę budowlaną, a nie za spowodowanie śmierci - ocenili adwokaci.

Schettino też chce poddać się karze

Sądzony osobno kapitan statku Costa Concordia Francesco Schettino, oskarżony o doprowadzenie do katastrofy, nieumyślne spowodowanie śmierci i ucieczkę z pokładu w czasie ewakuacji również chciał negocjować karę i zaproponował dla siebie wyrok 3 lat i 5 miesięcy więzienia. Grozi mu od 15 do 20 lat więzienia. Sąd nie zajął się jeszcze jego wnioskiem. Proces Schettino ma zostać wznowiony we wrześniu.

(MRod)