W niedzielę we Francji wchodzi w życie obowiązek posiadania alkomatu w każdym pojeździe. Nowe prawo dotyczy również zagranicznych kierowców.
Od 1 lipca zaczyna obowiązywać we Francji nakaz posiadania alkomatu w każdym pojeździe. Nałożony został zarówno na kierowców samochodów osobowych, ciężarówek, jak i motocykli. Dotyczy to również obcokrajowców przyjeżdżających nad Sekwanę na wakacje. Na razie jednak nie będzie mandatów za brak alkomatu - tylko upomnienia.
Według nowego prawa, każdy kierowca musi mieć przy sobie alkomat, by - w razie potrzeby - sprawdzić, czy po wypiciu niewielkiej ilości alkoholu może prowadzić pojazd. Może zaopatrzyć się w alkomat jednorazowego użytku, który kosztuje średnio od 1 do 1,50 euro. Wtedy jednak najlepiej mieć dwa alkomaty - bo jeżeli użyjemy jednego, by sprawdzić czy możemy usiąść za kierownicą, potrzebny będzie nam drugi, by pokazać go policjantom w razie kontroli.
Stowarzyszenia kierowców krytykują nowe prawo za to, że w zapisach nie zostało to wyraźnie powiedziane. Wiadomo tylko, że każdy kierowca - w każdej chwili - musi mieć w pojeździe alkomat gotowy do użycia. We Francji maksymalny dopuszczalny poziom alkoholu we krwi kierowcy wynosi 0,5 promila.
Wbrew wcześniejszym zapowiedziom francuskiego rządu na razie - aż do pierwszego listopada tego roku - za brak alkomatu zamiast mandatu będzie tylko upomnienie. Jeżeli w czasie kontroli drogowej francuscy policjanci zaczną wam grozić palcem i powtarzać słowo "alcotest" lub "ethylotest" - bo tak po francusku nazywane są alkomaty - nie ma powodu, by wpadać w panikę. Chodzić będzie tylko o pouczenie. Funkcjonariusze mają przypominać każdemu turyście, że posiadanie alkomatu jest we Francji obowiązkowe. Kar za jego brak do jesieni nie będzie. Władze uznały bowiem, że na razie nowe prawo jest jeszcze za mało znane - szczególnie wśród zagranicznych turystów. Od listopada za brak alkomatu grozić będzie mandat w wysokości 11 euro, który trzeba będzie płacić przy każdej kontroli - nawet wiele razy w czasie jednego dnia. Natomiast kierowcom, którzy prowadzą pojazd po wypiciu zbyt dużej ilości alkoholu, grożą we Francji mandaty w wysokości do 4500 euro i utrata prawa jazdy.
Nowa dyspozycja ma według rządu zwiększyć bezpieczeństwo na francuskich drogach i ulicach. Od sześciu lat nadużywanie alkoholu jest bowiem główną przyczyną śmiertelnych wypadków na tamtejszych drogach. W ubiegłym roku z tego powodu zginęło 1150 osób. Nakaz posiadania alkomatów ma uwrażliwić kierowców na ten problem i zapobiec w czasie kontroli tłumaczeniom typu "nic z tego nie rozumiem, wypiłem tylko dwa piwka". Z drugiej jednak strony organizacje kierowców krytykują nowe prawo, którego głównym celem jest - według nich - wypełnienie kas producentów alkomatów. Przedstawiciele tych organizacji twierdzą, że pijany kierowca i tak nie ma zazwyczaj wystarczającego poczucia odpowiedzialności, by sprawdzić, czy może prowadzić pojazd.
Być może zwiększy to trochę bezpieczeństwo na drogach, ale moim zdaniem lepiej byłoby obniżyć poziom dopuszczalnej zwartości alkoholu we krwi. A tego we Francji nikt nie chce zrobić, bo presje producentów wina są zbyt duże - tłumaczy korespondentowi RMF FM Markowi Gładyszowi kierowca na paryskich Polach Elizejskich, który jeszcze nie kupił alkotestu. Dużo skuteczniejszym rozwiązaniem byłoby rozpowszechnienie alkotestów, które automatycznie uniemożliwiają kierowcy uruchomienie pojazdu w razie zbyt dużej zwartości alkoholu we krwi - twierdzi inny.