Blisko tysiąc japońskich przeciwników energii jądrowej zebrało się dziś na pokojowej demonstracji przed biurem premiera w Tokio. Protestujący bili w bębny i skandowali hasła przeciwko ponownemu uruchomieniu wyłączonych na czas kontroli elektrowni atomowych. Mimo sprzeciwu obywateli rząd zapowiada, że nie zrezygnuje z wykorzystywania energii jądrowej.
W 54 japońskich elektrowniach jądrowych, które zaspokajały łącznie 30 proc. zapotrzebowania na energię elektryczną, w ciągu ostatnich 14 miesięcy wyłączono wszystkie reaktory. Akcję przeprowadzono po to, by sprawdzić stan techniczny reaktorów. Władze testowały również spełnianie przez elektrownie podwyższonych po katastrofie w Fukushimie norm bezpieczeństwa.
Premier Yoshihiko Noda powiedział w środę, że włączenie nieczynnych reaktorów, których bezpieczeństwo zostało potwierdzone, jest konieczne. Dodał, że rząd zabiega o zrozumienie ze strony władz lokalnych.
11 marca 2011 roku w wyniku trzęsienia ziemi o sile 9 stopni w skali Richtera i wywołanej nim gigantycznej fali tsunami w elektrowni Fukushima I nastąpiła awaria systemów chłodzenia i doszło do stopienia się prętów paliwowych. Awaria spowodowała znaczną emisję substancji promieniotwórczych. Była to największa katastrofa nuklearna od wybuchu reaktora w elektrowni w Czarnobylu w 1986 roku.
Przed katastrofą w Fukushimie niemal 30 procent wytwarzanej w Japonii elektryczności przypadało na siłownie nuklearne.