Premier Ukrainy Wiktor Janukowycz uważa, że dekret prezydenta Wiktora Juszczenki o wyznaczeniu na 24 czerwca przedterminowych wyborów parlamentarnych jest niezgodny z konstytucją. Juszczenko zmienił datę wyborów, wyznaczoną uprzednio na 27 maja.

REKLAMA

Janukowycz twierdzi, że ostatni dekret podważył "wszystkie porozumienia wypracowane po pierwszym dekrecie". "Takie działania nie wzbudzają szacunku i nie dają nadziei na przyszłość" - powiedział. Dodał, że chciałby się spotkać z Juszczenką.

Juszczenko ogłosił pierwszy dekret - o rozwiązaniu parlamentu i przedterminowych wyborach - na początku kwietnia. Uzasadnił to tym, że koalicja Partii Regionów Ukrainy, socjalistów i komunistów dąży do utworzenia 300-osobowej większości przekupując posłów opozycyjnych i obiecując im stanowiska rządowe.

Uzasadniając swą środową decyzję, Juszczenko oświadczył, że przeprowadzenie wyborów w końcu maja jest niemożliwe przede wszystkim ze względu na brak kworum w Centralnej Komisji Wyborczej. Gdy w kraju narastał kryzys polityczny, kilku jej członków udało się na zwolnienia lekarskie, uniemożliwiając tym samym działalność CKW. Przekroczone zostały też terminy powołania okręgowych komisji wyborczych. Trzecią przeszkodą jest odmowa sfinansowania wyborów przez rząd większości, na której czele stoi premier Wiktor Janukowycz.

Juszczenko oświadczył, że nie ustąpi wobec żądań koalicji, dotyczących całkowitego odwołania dekretu o rozwiązaniu Rady Najwyższej. "Przedterminowe wybory parlamentarne

na Ukrainie odbędą się. Moje stanowisko w tej sprawie jest niezłomne" - podkreślił.

Premier Janukowycz, zdziwiony drugim dekretem prezydenta i w obawie przed radykalnym rozwojem sytuacji w kraju, skraca wizytę w Uzbekistanie i wraca do Kijowa. Poinformowała o tym z Taszkentu agencja informacyjna Interfax-Ukraina.