Harry i Meghan zwolnili wszystkich członków swojego zespołu – łącznie 15 osób, które zatrudnione były w Pałacu Buckingham. Rozpoczęło się odcinanie lin łączących parę książęcą z macierzystym portem. Pytanie dokąd zmierza ich statek?

REKLAMA

Książęca para najwyraźniej nie zamierza szybko powrócić do Wielkiej Brytanii. Obecnie przebywa w Kanadzie. Wśród zwolnionych są osoby zatrudnione na stanowiskach rzeczników prasowych i koordynatorów działalności charytatywnej Harrego i Meghan. Stopniowo brytyjskie media - na wzór amerykańskich - zaczynają krytykować wnuka królowej i jego żonę. Szczególnie ostatnie wystąpienie Harrego dla banku J.P.Morgan zdaniem komentatorów nie ma wiele wspólnego z zapowiadaną przez książęcą parę działalnością na rzecz środowiska. Bank był w centrum kryzysu, który w 2008 roku zepchnął rynki finansowe na skraj przepaści. Książę poleciał na specjalną konwencję bankierów w Miami prywatnym samolotem i otrzymał za swe wystąpienie niezłe honorarium - nieoficjalnie mowa nawet o 400 tys. funtów. Na chleb trzeba jakość zarabiać.

Odcinanie kuponów

Książę Harry nie posiada jakiś specjalnych umiejętności. Potrafi się zachowa i wysłowić. Oprócz błękitnokrwistego rodowodu, popularnej babki, nie mniej słynnej matki Diany, nie może się pochwalić zdolnościami, które zapewniłyby mu pensję pierwszego każdego miesiąca. Ale jest broszką i to bardzo atrakcyjną. To, zdaniem komentatorów, kierunek w którym zaczyna się poruszać książęca para. Po początkowym zachwycie i pochwałach, na jakie zasłużyła podejmując odważną decyzję, media zaczynają się zastanawiać, jak faktycznie będzie wyglądać życie Sussexów. Nic nie wskazuje na to, by chcieli się zakotwiczyć w Wielkiej Brytanii. Na ochotnika zrezygnowali ze wsparcia finansowego, jakie zapewniała im rola wysokiej rangi członków rodziny królewskiej. Istnieje wiele firm i organizacji, które chciałyby mieć Harrego i Meghan w zarządach, nawet na miejscach honorowych, ale chyba nie tak miał wyglądać Megxit.

Rozwód nad rozwodami

Porównań z brexitem jest wiele. Tak jak Wielka Brytania, Sussexowie postanowili rozluźnić kontakty z ich Europą - rodziną królewską. Tak jak cały kraj, ich książęcą parę wyraźnie pchnęło w kierunku Ameryki. Mają do wyboru: czy korzystając z wolności stać się błyszczącą satelitą rodziny królewskiej, czy - co grozi po brexicie Wielkiej Brytanii - zostać rajem podatkowym, twarzą do wynajęcia w celach reklamowych. Harry, zgodnie z zarządzeniem królowej, nie może nawet formalnie utrzymywać kontaktów z armią, do której jest bardzo przywiązany. Elżbieta II to sroga Bruksela, która pozwoliła Londynowi na rozwód, ale zrobiła to na jej zasadach. Wprawdzie koronowana głowa nie zakazała Meghan powrotu na plan filmowy, ale taki ruch byłby poddaniem się pokusie fałszywych brylantów. Powrotem na utraconą pozycję, zejściem to przygotowanych zawczasu okopów.

Co dalej klaso?

Ludzie, których zwolnili Harry i Meghan, z łatwością znajdą nową pracę. Otrzymają hojne odprawy, a niektórzy będą mogli nawet zostać w Pałacu Buckingham na utrzymaniu królowej. Wszyscy skończyli dobre uniwersytety. Ich CV uginają się od nazw imponujących instytucji, a ta ostatnia firma - Windsorowie - będzie robić na potencjalnym pracodawcy duże wrażenie. Inaczej zaczyna wyglądać CV Harrego i Meghan. Gdy mówi się A, należy myśleć o tym, jak wykaligrafować w nim Z. Harry zawsze był w rodzinie królewskiej na przemian białym rycerzem lub czarną owcą. Jako dorastający młodzieniec popełnił wiele błędów, mimo to jest jednym z najbardziej popularnych członków rodziny. Ta reputacja może z czasem przybrać inne barwy. Brytyjczycy są narodem wyspiarskim. Dwóch rzeczy nie lubią szczególnie: faktycznego lub wyimaginowanego oblężenia - na przykład ze strony zbiurokratyzowanej Unii Europejskiej. Jako naród marynistyczny, nie przepadają także, gdy opuszcza się pokład. I nie jest ważne, czy robi to kapitan, marynarz czy szczury.

O tym Harry i Meghan powinni pamiętać.