Polacy bardzo chętnie emigrują za pracą na Wyspy Brytyjskie. Nie wszyscy się zapewne tam zadomowią, ale w liczbach to największa tak szybka imigracja w historii; zaś w stosunku do liczby mieszkańców na pewno najliczniejsza od 300 lat.
Dane rządowe mówią o 350 tysiącach Polaków pracujących i mieszkających w Wielkiej Brytanii. Same instytucje rządowe dodają do tych szacunków 50 proc. pracujących na czarno. W sumie daje to ponad pół miliona osób i o takiej liczbie pisze poważna brytyjska prasa. Polskie media szacują jednak, że przebywa tam milion osób – liczba ta dotyczy jednak Wysp Brytyjskich łącznie z Irlandią i obejmuje również przyjeżdżających na krótkie pobyty zarobkowe.
Statycznie największym skupiskiem Polaków jest Crewe w hrabstwie Cheshire, gdzie na 45 tys. osób przypada aż 5 tys. naszych rodaków. Poza tym bardzo wielu Polaków mieszka w Luton, Southampton, Plymouth, Manchesterze, Sheffield, Nottingham i Bradford.
Polska migracja rozłożyła się dosyć równomiernie. W ostatnich miesiącach brytyjska prasa pisała, że więcej Polaków przybywa do północnej Anglii, wypełniając białe plamy na imigracyjnej mapie. Fala po 2003 r. najpierw ruszyła do Londynu, potem rozlała się na południowy-wschód, a następnie na cały kraj.
Według danych Uniwersytetu Surrey aż 60 proc. Polaków mieszka obecnie poza południowym wschodem kraju, a 80 proc. poza Londynem. Przed otwarciem brytyjskiego rynku pracy proporcje były odwrotne: 60 proc. Polaków mieszkało w stolicy, a tylko 20 proc. poza południowym wschodem Wielkiej Brytanii.
Do Wielkiej Brytanii przyjeżdżają zarówno Polacy ze wsi, małych miasteczek, średnich i wielkich miast. 22 proc. najnowszej emigracji ma wyższe wykształcenie; 10 proc. to studenci. Ponad połowa Polaków przyjechała do pracy na gotowe, czyli dzięki pomocy rodziny i znajomych.
Najwięcej Polaków (30 proc.) pracuje w fabrykach. Z kolei 24 proc. naszego rodaków zajmuje się wszelkiego rodzaju usługami turystycznymi. Biorąc pod uwagę samozatrudnionych i pracujących na czarno na czele są też budowy, opieka nad dziećmi i osobami starszymi, transport, rolnictwo i administracja. Własne firmy ma niecałe 20 tys. Polaków.
Według Uniwersytetu Surrey obecna imigracja jest zdecydowanie młoda. Wiąże się to z wydajnością i możliwością integracji. Prawie 60 proc. imigrantów ma mniej niż 30 lat, a 75 proc – mniej niż 35 lat. Około 60 proc. to mężczyźni. Taki sam jest udział ludzi stanu wolnego. Proporcjonalnie więcej jest panien niż kawalerów. Co ciekawe, jedno z badań sugeruje, że do Anglii wyjeżdżają ludzie, którzy wcześnie zaczynali pracować w Polsce. 45 proc. odpowiedziało, że pracuje ponad 10 lat.
Bardzo trudno jest znaleźć jedyną właściwą klasyfikację powodów, które kryją się za decyzją o wyjeździe z Polski. Główna przyczyna to oczywiście bezrobocie i różnica dochodów. Można tu również wspomnieć o otwarciu oczu na świat, samodzielności, rozwoju, nauce języka, obyciu w międzynarodowym środowisku, nowoczesnym państwie i nowoczesnym kapitalizmie. Ponad połowa badanych uważa wyjazd z naszego kraju za awans społeczny.
Wśród powodów wyjazdu z kraju wymienić należy także motywacje negatywne, czyli tzw. „ucieczkę od”. Polacy wymieniają wśród nich rozwód, zawód miłosny, konflikt w rodzinie, albo argumenty dotyczące Polski jako kraju ułomnego, w którym życie jest trudniejsze nie tylko z powodów materialnych.
W badaniach Uniwersytetu Surrey 75 proc. Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii orzekło, że Polska jest krajem, w którym nie ma miejsca dla zwykłych ludzi – są tylko bogaci, którzy rządzą krajem niepodzielnie; i biedni, który tylko na nich pracują. Wzajemne przenikanie obu warstw jest ograniczone. 85 proc. naszych rodaków postrzega Wielką Brytanię jako kraj, którego instytucje i gospodarka funkcjonują dla dobra większości, czyli klasy średniej.