Michael Jackson już w przeszłości walczył z uzależnieniem od leków - twierdzi jego dermatolog Arnie Klein. Potwierdza także, że piosenkarz zażywał bardzo mocne, anestezjologiczne środki na sen. Czy rodzina zrobiła cokolwiek, by mu pomóc?
Alarm podniosła podobno Janet Jackson, która dwa lata temu odwiedziła brata w jego domu. Zobaczyła tam dziesiątki fiolek i innych opakowań po lekach. Michael w tym czasie był podobno w bardzo złej kondycji, wychudzony, zmęczony. Janet po tej wizycie skontaktowała się ze swoimi braćmi i razem próbowali jakoś interweniować.
Kiedy jednak piosenkarz dowiedział się o tym, zabronił swoim ochroniarzom wpuszczać do domu kogokolwiek z rodziny. Przestał też odbierać telefony, nawet od swojej matki. Jak twierdzą informatorzy telewizji CNN, Jackson na dłuższy czas odciął się wtedy od swoich najbliższych, którzy nie mieli możliwości działania.
Doktor Arnie Klein twierdzi również, że ostrzegał piosenkarza przed lekami. Jak dodaje jednak, największy pech Michaela polegał na tym, że był bogaty i zawsze znaleźli się lekarze, gotowi zapisać mu środki, które chciał. Nawet, jeśli to było niebezpieczne.