Ministerstwo Spraw Zagranicznych Izraela poinformowało o zamachu bombowym, którego celem był personel izraelskiej ambasady w Indiach, oraz o próbie ataku na izraelską placówkę dyplomatyczną w Gruzji. W Delhi bomba wybuchła, w Tbilisi zamach udało się udaremnić. Premier Netanjahu o przeprowadzenie zamachów oskarża Iran.
Rzecznik MSZ Jigal Palmor powiedział jedynie, że w zamachu w Delhi jedna osoba została ranna, ale odmówił podania szczegółów. Agencja Associated Press pisze, powołując się na przedstawicieli władz izraelskich, że celem zamachu w Delhi był samochód ambasadora Izraela. Inny rzecznik izraelskiego MSZ, Paul Hirschson utrzymuje, że ambasador nie został ranny w zamachu w Delhi.
Indyjska policja poinformowała natomiast o płonącym samochodzie na ulicy przed ambasadą Izraela. Rzecznik indyjskiego MSZ twierdzi, że ranni zostali kierowca i żona ambasadora. Oboje odwieziono do szpitala.
Udało się natomiast udaremnić podobny atak na samochód ambasady Izraela w Tbilisi. Tam bombę znaleziono i rozbrojono. Podejrzany pakunek przyklejony taśmą zauważył pod limuzyną izraelskiego dyplomaty kierowca. To on zaalarmował policję. W pakunku znaleziono granat.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu uważa, że za zamachami stoi Iran. Ujawnił, że podobne ataki udaremniono w ostatnich miesiącach m.in. w Tajlandii i Azerbejdżanie. Iran, który stoi za tymi atakami, jest największym eksporterem terroru na świecie - powiedział Netanjahu w parlamencie deputowanym swej partii Likud. Minister spraw zagranicznych Izraela Awigdor Lieberman oświadczył: Potrafimy ustalić, kto stoi za tymi zamachami. Nie będziemy tolerować ataków na obywateli izraelskich.
W mediach irańskich ambasador tego kraju w Indiach Mehdi Nabizadeh odrzucił podobne oskarżenia, nazywając je "czystym kłamstwem".
Iran potępia wszelkie ataki terrorystyczne. Stanowczo odrzucamy nieprawdziwe oceny przedstawicieli Izraela. Te oskarżenia to nieprawda, to czyste kłamstwo - tak, jak było to w przeszłości - powiedział ambasador agencji IRNA.