Około 20 tysięcy Izraelczyków protestowało w sobotę w Tel Awiwie przeciwko kompromisowi, na mocy którego były prezydent Izraela Mosze Kacaw, oskarżony o przestępstwa na tle seksualnym, uniknie kary więzienia.
Kacaw przyznał się do molestowania seksualnego, za co otrzymał karę więzienia w zawieszeniu. Prokurator generalny zrezygnował natomiast z oskarżenia prezydenta o gwałt, za co groziłoby mu nawet 20 lat więzienia.
Elementem umowy było również piątkowe, przedterminowe ustąpienie Kacawa ze stanowiska prezydenta.
Z sondażu opublikowanego w piątkowym wydaniu dziennika Jedijot Achronot wynika, że 69 proc. respondentów jest przeciwnych umowie zawartej przez prokuraturę z byłym prezydentem, a 73 proc. uważa, że sprawiedliwości nie stało się zadość.
Zarzuty wobec prezydenta zostały sformułowane na podstawie zeznań około 10 kobiet. Dochodzenie rozpoczęto jeszcze w kwietniu 2006 roku, po skardze złożonej przez byłą pracownicę biura Kacawa, utrzymującą, że prezydent zmuszał ją do uprawiania seksu pod groźbą zwolnienia z pracy.