Oddziały izraelskiej armii przemieszczają się w kierunku Strefy Gazy. "Siły zbrojne uzyskały pozwolenie na zmobilizowanie 30 tys. rezerwistów" - poinformował w drugim dniu konfliktu między Izraelem a Strefą Gazy, minister obrony Izraela Ehud Barak.
Izrael przygotowuje się do operacji lądowej w Strefie Gazy, która od środy jest celem jego ofensywy powietrznej - pisze AP. Co najmniej tuzin ciężarówek transportujących czołgi zmierzał w czwartek wieczorem w kierunku granicy, a autobusy przewoziły żołnierzy - dodaje agencja, powołując się na świadków. Według anonimowych przedstawicieli sił zbrojnych, ruchy wojsk są przygotowaniami do operacji lądowej, ale nie zapadła jeszcze decyzja o wejściu wojsk do Strefy Gazy.
Izraelskie stacje telewizyjne poinformowały, że początek ofensywy przewidziany jest na piątek. Jak pisze AP, władze izraelskie sygnalizowały w czwartek wieczorem, że inwazja może być nieuchronna. Wcześniej rzecznik izraelskich sił zbrojnych Awital Lejbowicz poinformował, że jest ona "zdecydowanie możliwą opcją".
W czwartek ze Strefy Gazy wystrzelono w kierunku Tel Awiwu co najmniej dwie rakiety. Wojsko zdementowało informacje o trafieniu celów w mieście. W incydencie nikt nie ucierpiał. Do ataku przyznali się islamiści.
Izraelski minister obrony Ehud Barak powiedział, że atak rakietowy na Tel Awiw oznacza "eskalację, za którą radykałowie w Strefie Gazy będą musieli zapłacić".
Jedna z rakiet, wystrzelona na pół godziny przed alarmem lotniczym, spadła na puste pole kilka kilometrów na południe od Tel Awiwu - pisze agencja dpa, powołując się na źródła w izraelskiej armii. Rzeczniczka sił zbrojnych nie potrafiła powiedzieć, czy druga rakieta została zniszczona przez izraelską obronę antyrakietową.
Wojskowa rozgłośnia izraelska, cytowana przez Reutersa, podawała wcześniej, że jedna z rakiet spadła na Tel Awiw. Początkowo była też mowa o trzeciej rakiecie, która rzekomo spadła do morza.
W czwartek w Tel Awiwie ogłoszono alarm lotniczy, pierwszy - jak podkreślają izraelskie media - od 1991 roku. Na dźwięk syren alarmowych mieszkańcy wyskakiwali w panice z autobusów, szukając schronienia w parkach lub kładąc się na chodnikach ulic. W mieście słychać było jedną "tępą, głośną eksplozję". Przestała działać sieć telefoniczna.
Do ataku przy użyciu rakiet Fajr 5 przyznała się mająca siedzibę w Strefie Gazy palestyńska radykalna organizacja Islamski Dżihad. Rozszerzyliśmy pole bitwy, by dosięgnąć Tel Awiw, a to, co nastąpi (w przyszłości), będzie jeszcze silniejszym (uderzeniem) - czytamy w oświadczeniu organizacji, cytowanym przez Reutersa.
Dpa pisze z kolei, że odpowiedzialność za atak wzięły na siebie Brygady Ezedina al-Kasama, zbrojne ramię Hamasu. Jak podało to ugrupowanie, ich rakiety spadły na Jaffę i w okolicy Riszon Le Syjon.
Według dpa od rozpoczętej w środę ofensywy "Filar obrony" izraelskie wojsko przeprowadziło ataki na 250 celów w Strefie Gazy. Liczba ofiar wśród Palestyńczyków wzrosła w czwartek do 19 osób, a ponad 150 zostało rannych. W tym samym czasie ze Strefy Gazy wystrzelono w kierunku Izraela 274 rakiety. Troje Izraelczyków zginęło, a co najmniej dwunastu odniosło obrażenia.