Irlandzka wołowina skażona dioksynami nie będzie wycofana ze sprzedaży – zdecydowała dublińska agencja odpowiedzialna za bezpieczeństwo żywności. Irlandzkie media donoszą, że stopień skażenia uznano za niski, mimo że obecność dioksyn u przebadanych zwierząt przekracza trzykrotnie dopuszczalny limit.

REKLAMA

Agencja uspokaja, że poziom skażenia nie stwarza zagrożenia dla zdrowia ludzi. Dla porównania w przypadku irlandzkiej wieprzowiny zawartość dioksyn przekraczała limity nawet 200 razy, dlatego wycofano ją ze sprzedaży. Warto podkreślić, że sektor irlandzkiej hodowli bydła jest o wiele ważniejszy niż trzody chlewnej. Wnosi on do irlandzkiego eksportu aż 2 miliardy euro rocznie.

Jak donoszą irlandzkie media, źródłem zakażenia dioksynami są zakłady produkcji paszy dla zwierząt Millstream Recycling Plant w hrabstwie Wexford. Firma dostarczała swoje produkty do 48 farm w Republice Irlandii i 9 w Irlandii Północnej. 38 farm stosowało tę samą paszę dla trzody chlewnej i bydła.

W Polsce informacja o wykryciu rakotwórczych dioksyn w mięsie wieprzowym postawiła na nogi inspekcję weterynaryjną, która analizuje próbki potencjalnie zagrożonego mięsa. Dziś Główny Lekarz Weterynarii ma mieć gotową listę miejsc, do których trafiło mięso z Irlandii. Chodzi głównie o boczek i wieprzowe wątroby. Potencjalnie skażone mięso może znajdować się także w pasztetach, które trafiły do sklepów.