Iran zatwierdził budowę centrum nuklearnego wykorzystującego własną technologię. Obiekt stanie w prowincji Chuzestan na południowym zachodzie kraju. Tym samym Teheran po raz pierwszy ogłosił budowę elektrowni nuklearnej bez zagranicznej pomocy.
Irańskie władze wydają się być coraz bardziej zniecierpliwione sprzeciwem Zachodu wobec nuklearnego programu Teheranu. Ali Laridżani, przewodniczący Irańskiej Rady Narodowej i główny negocjator w rozmowach z Unią Europejską, wprost powiedział, że Teheran da Unii Europejskiej jeszcze tylko kilka miesięcy na rozwiązanie problemu. Iran nie będzie dłużej tolerował nielogicznych argumentów i opóźniania decyzji. Nie powinni przeciągać struny i grać ludziom na nerwach. Nasz naród ma granicę cierpliwości.
Problemem jednak nie są wątpliwości Unii Europejskie ale ambicje Iranu i groźby Teheranu pod adresem Izraela i Stanów Zjednoczonych. Nikt nie ma bowiem gwarancji, że nuklearne technologie, a być może i gotowa bomba jądrowa nie trafią w ręce terrorystów.
Izraelskie media cytują dziś wypowiedź szefa Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej Mohameda El Baradei, według którego za kilka miesięcy Iran zbuduje bombę atomową. Baradei przestrzega jednocześnie, że jakakolwiek inna, niż pokojowa próba rozwiązania kryzysu doprowadzi jedynie do - jak się wyraził - otwarcia puszki Pandory. Izrael kilkukrotnie dawał już do zrozumienia, że nie wyklucza uderzenia wyprzedzającego na irańskie instalacje atomowe. Po raz kolejny takie ostrzeżenie powtórzył dziś były premier Izraela Benjamin Netanjahu, który jak się oczekuje, zwycięży w wyborach na przywódcę partii Likud.