Rosnącą inwazję groźnych azjatyckich szerszeni w Europie spowodowała... jedna jedyna samica, która ukryła się w sprowadzonej z Chin doniczce. To zaskakujące - godne hollywoodzkiego filmu grozy - ustalenia francuskich naukowców.
Badacze z renomowanego Państwowego Centrum Poszukiwań Naukowych zbadali kod genetyczny kilkudziesięciu tzw. żółtonogich szerszeni azjatyckich (Vespa velutina), które zostały schwytane w różnych regionach Francji. Okazało się, że wszystkie pochodzą od tej samej samicy. Udało się nawet ustalić, z jakiego regionu Chin ta ostatnia pochodziła. Według specjalistów dotarła ona do francuskiej Langwedocji wraz z importowanym z Chin doniczkami i zniosła tam od 12000 do 13000 jaj.
Następnie żółtonogie szerszenie azjatyckie, które mogą być groźne dla ludzi (zwłaszcza w przypadku reakcji alergicznych po użądleniu) i które masowo atakują pszczoły, zaczęły się stamtąd rozprzestrzeniać w różnych kierunkach. Dotarły do Hiszpanii, Portugalii, Włoch, Belgii i Niemiec. Eksperci nie wykluczają, że gatunek ten będzie kontynuował swoją ekspansję na naszym kontynencie, gdzie może się stać koszmarem producentów miodu również w innych krajach, między innymi w Polsce.
(md)