Dwa natowskie myśliwce zmuszone były eskortować samolot pasażerski, który w czasie weekendu wszedł w przestrzeń powietrzną Słowacji i nie odpowiadał na wezwania kontroli ruchu lotniczego. Słowacki portal informacyjny topky.sk twierdzi, że akcja groziła katastrofą, gdyż bojowe MiG-i 29 słowackich sił powietrznych "niebezpiecznie zbliżyły się" do innej maszyny.
Minister obrony Lubomir Galko uznał te informacje za wymysły. (...)Żadne zasady bezpieczeństwa nie zostały naruszone; lot przebiegał w całkowitej zgodzie z przepisami - oświadczył.
Choć incydent wydarzył się w sobotę przed południem, poinformowano o nim dopiero we wtorek wieczorem. Trasa pasażerskiego Airbusa A330 lecącego z Londynu do Kataru prowadziła nad terytorium Słowacji. Według tamtejszych służb załoga samolotu, który wleciał do kraju od strony Czech, nie odpowiadała na wezwania. Istniała groźba, że maszynę przejęli terroryści, dlatego zdecydowano się uruchomić procedury bezpieczeństwa.
Słowacka armia oficjalnie podała, że piloci MiG-ów wystartowali z bazy w Sliaczu, podlecieli do samolotu pasażerskiego i nawiązali kontakt wzrokowy z jego załogą. Potem eskortowali maszynę do granic z Węgrami. Prawdopodobnie przyczyną braku odpowiedzi na wezwania kontrolerów była usterka radia w samolocie pasażerskim.
Anonimowe źródło cytowane przez topky.sk, zbliżone do urzędu kontroli ruchu lotniczego, utrzymuje jednak, że w czasie akcji doszło do poważnego naruszenia procedur bezpieczeństwa. Myśliwce dostały się niebezpiecznie blisko innego samolotu, który nie był celem ich działań - twierdzi to źródło. Według niego MiG-i znalazły się w odległości 900 stóp (około 300 metrów) od Boeinga 747-200 lecącego z Kuwejtu do Niemiec.
Portal topky.sk podkreśla też, że był to samolot sił USA i leciał do bazy wojskowej w Ramstein w Nadrenii-Palatynacie. Przypomina, że minimalna odległość między dwiema maszynami w przestrzeni powietrznej powinna wynieść 2000 stóp, czyli około 600 metrów.