Czy to początek świętej wojny Dżihadu w Europie? - pytają amerykańskie media, relacjonując zamieszki we Francji. Biedne imigranckie dzielnice to przecież nie tylko problem Paryża. Wybuchu podobnych zamieszek obawiają się chociażby Włosi.
Powtórka francuskiego scenariusza na Półwyspie Apenińskim to tylko kwestia czasu – uważa Romano Prodi, lider opozycyjnej wobec Silvio Berlusconiego centrolewicy. Wypowiedzi Prodiego zostały jednak mocno skrytykowane przez politycznych przeciwników z prawicy. Zarzucili mu głoszenie katastroficznych poglądów i podżeganie do zamieszek.
Politycy centroprawicy uspokajają, że w Italii sytuacja imigrantów jest dużo lepsza niż we Francji. Większość extracomunitari - jak mówią o imigrantach Włosi - ma legalne papiery, mieszkania i pracę. Problem stanowią ich dzieci i ci, którzy przyjechali do Italii dwa, trzy lata temu. Tym nie wystarczają już przysłowiowe cztery kąty i kilkaset euro, które zarabiają na ulicy; oni chcą prawa do stałego pobytu.
Wg danych Caritasu na Półwyspie Apenińskim żyje w tej chwili 2,8 mln imigrantów. Za 10 lat będzie ich dwa razy tyle. Zdarza się, że imigranci miesiącami czekają na pozwolenie na pobyt. Większość żyje w slumsach. Tylko nieliczni mogą się uczyć, a potem zdobyć pracę. Korespondentka RMF Agnieszka Milczarz odwiedziła jedną ze szkół dla imigrantów. Uczy się tam 600 osób – dzieci i dorosłych - z ponad 50 krajów świata. Posłuchaj jej relacji:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Imigranci to także spory problem w Niemczech. Doskonale wiedzą o tym mieszkańcy Berlina – tu w dzielnicy Neukölln mieszkają tysiące Turków.
To jakby dwa światy:Niemcy i odizolowana z powodu różnych konfliktów mniejszość – opowiada korespondent RMF Tomasz Lejman. I tak dla przykładu Niemcy nie akceptują przymusowych małżeństw wśród tureckich rodzin. Możemy przeciwdziałać wszystkiemu, co jest sprzeczne z niemieckim prawem - trzeba być czasem twardym, nie możemy być zawsze liberalni, jeżeli chodzi o wielokulturowość. W rozwiązaniu tej sprawy z pewnością nie pomaga prasa, która pisząc o tym dość często, dodatkowo podgrzewa atmosferę.