Mimo gwarancji bezpiecznego przepływu, Huti częściej atakowali okręty transportujące rosyjskie towary niż jednostki z innych krajów - pisze Bloomberg. Spośród 83 jednostek, które od listopada ubiegłego roku padły ofiarą ich ataków na Morzu Czerwonym i w Zatoce Adeńskiej, 19 proc. opuściło rosyjskie porty.

REKLAMA

Na początku 2024 roku Huti oświadczyli, że nie będą atakować rosyjskich i chińskich okrętów, ale spośród 83 jednostek, które od listopada ubiegłego roku padły ofiarą ich ataków na Morzu Czerwonym i w Zatoce Adeńskiej, 19 proc. opuściło rosyjskie porty - pisze Bloomberg. Wszystkie okręty zaatakowane przez jemeńskich rebeliantów to tankowce i kontenerowce.

Bloomberg wyjaśnia, że Huti nie atakowali okrętów pływających pod rosyjską banderą, ale jednostki, na pokładzie których marynarzami byli obywatele Federacji Rosyjskiej.

Co ciekawe, przed atakami wiele statków sygnalizowało, że jest na nich "załoga z Rosji" albo "Rosjanie na pokładzie".

Ostatnie ataki

Do ostatnich ataków na okręty powiązane z Rosją doszło w ubiegłym tygodniu. W tym przypadku Huti uderzyli jednocześnie w dwie jednostki.

Najpierw na celownik wzięli Bentley I - pływający pod banderą Panamy, należący do Izraela, a obsługiwany przez Monako tankowiec transportujący rosyjski olej roślinny do Chin. Do ataku rebelianci użyli m.in. dwie małe łodzie, drona morskiego i balistyczny pocisk przeciwokrętowy. Nie udało im się jednak uszkodzić tankowca.

Następnie rebelianci za pomocą drona morskiego zaatakowali Chios Lion - pływający pod banderą Liberii, należący do Wysp Marshalla, a obsługiwany przez Grecję tankowiec transportujący 100 tys. ton ropy naftowej z rosyjskiego portu w Tuapse nad Morzem Czarnym.

Sal Mercogliano, historyk morski i profesor historii na Uniwersytecie Campbell w amerykańskiej Karolinie Północnej napisał na platformie X, że okręt płynął do Azji.

W czerwcu jemeńscy rebelianci zatopili na Morzu Czerwonym grecki statek towarowy Tutor, który transportował rosyjski węgiel z portu Ust-Ługa do Jordanii. Masowiec znalazł się pod ostrzałem ok. 120 km na południowy-zachód od portu Al-Hudajda w zachodnim Jemenie. Po ataku załogę ewakuowano na amerykański krążownik rakietowy USS Philippine Sea, a sam masowiec postawiono w dryf.

Zachód kontra Huti

Huti, który kontrolują znaczną część Jemenu, w tym stolicę Sanę, rozpoczęli ataki na międzynarodowy szlak handlowy na Morzu Czerwonym po wybuchu wojny między palestyńskim Hamasem a Izraelem w październiku ub.r.

Pod koniec maja 2024 r. przywódca jemeńskich rebeliantów Abdul Malik al-Houthi powiedział, że zaatakowali oni już ok. 130 okrętów i obiecał zwiększyć częstotliwość uderzeń.

W odpowiedzi Stany Zjednoczone i kilka krajów europejskich rozmieściło swoje okręty wojenne w celu ochrony jednostek cywilnych.