W Holandii trwają zakupy fajerwerków, bo jedynie przez 3 dni przed tą wyjątkową nocą można kupować je legalnie. Sprzedawcy sztucznych ogni spodziewają się zysków na poziomie 67 milionów euro.
Holendrzy uważają, że fajerwerki to ich tradycja. Prawie każdy chce wystrzelić racę w Nowy Rok. Robi się to we własnym ogródku, na publicznym placu lub w parku.
Ze względu na to, że legalnie można kupować sztuczne ognie tylko przez trzy dni, sklepy przeżywają obecnie prawdziwe oblężenie.
W Holandii obowiązują surowe ograniczenia. Jednemu klientowi sprzedawca może sprzedać maksymalnie 25 kilogramów fajerwerków. Sztuczne ognie sprzedają też tylko wyspecjalizowane sklepy, a każde opakowanie ma odpowiedni certyfikat.
Wystrzelić fajerwerki będzie można tylko jutro od godziny 18 do godziny 2 w nocy 1 stycznia. Holendrzy kupowali fajerwerki już jednak od kilku tygodni, ale nielegalnie. Często sprowadzają race przez Internet z Polski albo z Chin. Policja próbuje zlikwidować ten proceder, gdyż jest bardzo niebezpieczny.
Race mogą wybuchnąć na przykład w miejscu dystrybucji. Innym sposobem nielegalnego zaopatrywania się w fajerwerki są wyjazdy na zakupy do Belgii, gdzie przepisy są o wiele łagodniejsze. Jednak, gdy policja złapie kogoś na tym procederze, za jedno nielegalnie sprowadzone opakowanie można zapłacić nawet 100 euro kary.
(łł)