Hillary Clinton przez najbliższe cztery lata będzie szefową amerykańskiej dyplomacji. Bez zmian natomiast w Pentagonie. Na stanowisku pozostaje Robert Gates, który także w administracji Busha pełnił funkcję sekretarza obrony. To tylko niektóre nazwiska, z ogłoszonego przez prezydenta-elekta zespołu do spraw bezpieczeństwa narodowego.
Pierwsze komentarze są raczej pozytywne. Mówi się, że nowa ekipa to przedstawiciele różnych opcji, a więc i polityka powinna być wyważona. Z polskiego punktu widzenia te nominacje też powinny być korzystne. Robert Gates to przecież osoba, która brała udział w rozmowach na temat tarczy antyrakietowej i wiadomo, że jest zwolennikiem tego projektu. Z kolei Hillary Clinton bywała w Polsce, zna nasz kraj, a jej mąż był autorem rozszerzenia NATO.
Na czele resortu bezpieczeństwa krajowego stanie gubernator Arizony Janet Napolitano, na prokuratora generalnego Obama nominował Erica Holdera, na doradcę do spraw bezpieczeństwa narodowego, generała w stanie spoczynku Jamesa Jonesa, a ambasadorem USA przy ONZ zostanie Susan Rice.
Największym wygranym tego rozdania wydaje się być pani Clinton. Poza stanowiskiem sekretarza stanu, dostała też obietnice, że otoczenie Obamy pomoże jej spłacić długi, które zostały po kampanii. Nadal jest to ponad sześć milionów dolarów.