Rządzący Strefą Gazy Hamas nie zrezygnuje z dalszego zbrojenia się - oświadczył jeden z przywódców tego radykalnego ugrupowania palestyńskiego. Zasygnalizował, że prowadzone przez pośredników rokowania z Izraelem nie będą łatwe.
Rozejm kończący ośmiodniową wymianę ognia między Izraelem a palestyńskimi bojownikami wszedł w życie w środę i jest w zasadzie przestrzegany. Mieszkańcy Gazy poinformowali, że Izrael zaczął łagodzić niektóre swe restrykcje, zezwalając rybakom na wypływanie dalej w morze i wpuszczając rolników na ich pola w strefie, gdzie wstęp był wcześniej zakazany.
Musa Abu Marzuk, zastępca przebywającego na emigracji szefa Hamasu Chaleda Meszala, powiedział, że w poniedziałek odbędą się w Kairze rozmowy w sprawie dalszego uchylania restrykcji. Hamas i Izrael nie kontaktują się ze sobą bezpośrednio, korzystając z egipskiej mediacji.
Przedstawiciel izraelskich władz bezpieczeństwa oświadczył, iż znaczne rozluźnienie granicznej blokady Strefy Gazy zostanie najprawdopodobniej uzależnione od gotowości Hamasu do rezygnacji z dalszego zbrojenia się. W sobotę nie udało się uzyskać ze strony izraelskiej oficjalnego komentarza na ten temat. Jednak Abu Marzuk zdecydowanie sprzeciwił się takim żądaniom. Ta broń ochroniła nas i nie ma żadnego sposobu na wstrzymanie jej sprowadzania i wytwarzania - powiedział.
W trakcie rozpoczętego 14 listopada najnowszego konfliktu ze Strefy Gazy wystrzelono na Izrael około 1,5 tys. pocisków rakietowych, ale zdecydowaną większość z nich unieszkodliwił izraelski system przechwytujący Żelazna Kopuła. Wybuchy rakiet spowodowały śmierć 6 mieszkańców Izraela i ranienie 240. W odpowiedzi izraelskie lotnictwo przeprowadziło około 1,5 tys. ataków na cele w Gazie. W ich rezultacie 156 Palestyńczyków zostało zabitych na miejscu, a 10 zmarło później z ran. Wśród ofiar śmiertelnych są 34 osoby w wieku poniżej 18 lat. 1230 Palestyńczyków zostało rannych.