Grenlandia chce ściślej współpracować ze Stanami Zjednoczonymi w zakresie obrony i eksploracji zasobów górniczych wyspy - zadeklarował premier Mute Egede. Tymczasem pomysł na zajęcie Grenlandii miał podsunąć Donaldowi Trumpowi wywiad Rosji, przy użyciu sfałszowanego listu do senatora USA - przypomina "Newsweek".
Mute Egede podkreślił na konferencji prasowej, że jego rząd szuka sposobów na współpracę ze Stanami Zjednoczonymi i że jest gotowy rozpocząć dialog z nową administracją Donalda Trumpa.
Niepodległość Grenlandii jest sprawą Grenlandii, również w odniesieniu do użytkowania jej ziemi, więc to również Grenlandia zdecyduje, jakie porozumienie powinniśmy osiągnąć - powiedział Egede, zapytany o ewentualne rozszerzenie amerykańskich możliwości militarnych na wyspie.
To pierwszy raz, kiedy Grenlandia jest słuchana w tak intensywny sposób. Musimy zachować spokój i wykorzystać tę sytuację - dodał.
Grenlandia budzi międzynarodowe zainteresowanie z racji strategicznego położenia w Arktyce. Jej obszar może być wykorzystywany do śledzenia rakiet wystrzeliwanych w kierunku USA, np. przez Rosję. W północno-zachodniej części wyspy USA mają bazę kosmiczną Pituffik, znaną także jako Thule.
Trump wielokrotnie mówił o potrzebie przyłączenia Grenlandii do USA ze względu na zagrożenia ze strony Chin i Rosji - przypomniał portal Moscow Times. Jednak zdaniem agencji Bloomberga za zainteresowaniem Trumpa Grenlandią stoją nie tylko względy geopolityczne, ale także ekonomiczne. Wyspa posiada znaczne zasoby złota, diamentów, uranu i metali ziem rzadkich, które odgrywają kluczową rolę w produkcji zaawansowanej elektroniki. Według agencji Stany Zjednoczone rozważają inwestycje w wydobycie tych surowców, aby zmniejszyć dominację Chin na światowym rynku metali ziem rzadkich.
Duński kontrwywiad ustalił, że pomysł na zajęcie Grenlandii podsunął Donaldowi Trumpowi wywiad Rosji, przy użyciu sfałszowanego listu do senatora USA - przypomniał w poniedziałek tygodnik "Newsweek". Historia ta odżyła w mediach społecznościowych tuż przed inauguracją prezydenta elekta.
Zdaniem duńskiego kontrwywiadu przed ponad czterema laty, u schyłku pierwszej kadencji Trumpa, Rosja sfałszowała list ministra spraw zagranicznych Grenlandii do amerykańskiego senatora Toma Cottona. List zawierał prośbę o środki na sfinansowanie referendum w sprawie niepodległości Grenlandii od Danii. Cotton (jak sam przyznał) poruszył w rozmowie z Trumpem pomysł przejęcia wyspy. Jego zdaniem Chiny wielokrotnie podejmowały próby zdobycia przyczółka na Grenlandii, m.in. poprzez zakup byłej amerykańskiej bazy wojskowej czy finansowanie budowy lotniska.
Duński kontrwywiad uznał, że za sfałszowaniem listu stała najprawdopodobniej Rosja - Moskwa starała się zasiać niezgodę między Danią, USA i Grenlandią.
Obecnie, po ubiegłotygodniowym wystąpieniu Trumpa, w trakcie którego powiedział, że USA potrzebują strategicznie położonej Grenlandii ze względu na "bezpieczeństwo narodowe", list znów zaczął być komentowany w mediach społecznościowych. Amerykański pisarz Dean Gloster przypomniał, że "plan zakupu Grenlandii został wymyślony przez wywiad Putina (...), aby podzielić NATO i znormalizować przejmowanie ziemi bez zgody jej obywateli".
Władze duńskie przesłały zespołowi Trumpa poufne propozycje dotyczące bezpieczeństwa wyspy, przy czym Kopenhaga wyraziła gotowość zwiększenia amerykańskiego kontyngentu wojskowego na Grenlandii.
Grenlandia to terytorium autonomiczne liczące około 57 tys. mieszkańców, będące częścią Królestwa Danii. W 2009 r. uzyskała rozszerzoną autonomię, obejmującą prawo do samorządu w sprawach wewnętrznych.