Pożary szalejące na największej z Wysp Kanaryjskich, Gran Canarii doprowadziły do ewakuacji kolejnych 8 tys. osób. Wyspa jest jednym z najchętniej wybieranych przez Polaków wakacyjnych kierunków.
Według służb ratunkowych, zagrożone pożarami są głównie osoby na północnej części wyspy. Ewakuowani spędzili noc w sześciu ośrodkach przygotowanych przez regionalną obronę cywilną.
W poniedziałek rano z żywiołem walczyło na hiszpańskiej wyspie 700 strażaków oraz wolontariuszy, wspieranych przez 16 samolotów gaśniczych.
Sytuacja jest bardzo poważna. Ogień rozprzestrzenia się bardzo szybko. W chwili obecnej nie występują przesłanki, aby twierdzić, że żywioł zostanie szybko opanowany - poinformowała w komunikacie kanaryjska straż pożarna.
Przedstawiciele obrony cywilnej Wysp Kanaryjskich przyznali, że prowadzona w nocy z niedzieli na poniedziałek akcja gaszenia ognia okazała się nieskuteczna, mimo iż brało w niej udział 400 strażaków i panowały stosunkowo korzystne warunki atmosferyczne.
Wraz z postępowaniem żywiołu nad ranem konieczna była ewakuacja kolejnych osób z miejscowości Valleseco, Saucillo, Galdar, Piletas oraz Troya - poinformowały służby ratunkowe.
Pożar na Gran Canarii wybuchł w sobotę w lesie koło miejscowości Vallesco. Ogień szybko rozprzestrzenił się po parku krajobrazowym Tamadaba. Szacuje się, że do godzin południowych w poniedziałek na Gran Canarii spłonęło ponad 4 tys. hektarów lasu.