Kandydat niezależny, były główny doradca prezesa banku SEB Gitanas Nauseda wygrał drugą turę wyborów prezydenckich na Litwie. Zdobył 74 proc. głosów. 55-letni prezydent elekt uznawany jest za polityka proeuropejskiego o poglądach centroprawicowych.

REKLAMA

Rywalka Nausedy, była minister finansów Ingrida Szimonyte, kandydatka konserwatystów ze Związku Ojczyzny - Litewscy Chrześcijańscy Demokraci, uzyskała 26 proc. głosów.

Dziękując za okazane mu zaufanie wyborców, Nauseda wyraził nadzieję, że "po pewnym czasie na Litwie będziemy szczęśliwsi".

Zapowiedział też, że pierwszym jego zadaniem jako prezydenta będzie przeformowanie rządu. Ten krok będzie jednak zależał od tego, czy obecny premier Saulius Skvernelis, z rządzącego Litewskiego Związku Rolników i Zielonych (LVZS), zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią, zrezygnuje ze stanowiska szefa rządu, czy też nie.

Powinniśmy uniknąć działań, które mogą spowodować kryzys - powiedział prezydent elekt.

Już wcześniej Nauseda oznajmił, że z pierwszą wizytą zagraniczną po ewentualnym zwycięstwie w wyborach uda się do Warszawy. Widzę duży potencjał w dalszym rozwoju stosunków z południowym sąsiadem (Polską - PAP) w dziedzinie gospodarczej, społecznej, obronności i bezpieczeństwa - oświadczył.

Jeżeli chodzi o kontakty z Moskwą, Nauseda uważa, że "Litwa powinna utrzymać z Rosją dobre stosunki gospodarcze i kulturalne, ale nie może przymykać oczu na to, co się dzieje na Ukrainie i w krajach sąsiednich".

W tych kontaktach Nauseda zapowiada jednak więcej dyplomacji. Chciałbym być bardziej dyplomatyczny i używać słów trochę innych w porównaniu z tymi, jakie były używane dotychczas" w stosunku do Rosji - powiedział. Podkreślił jednak, że "zasadniczo stosunki z Rosją nie ulegną zmianie, póki sytuacja na Ukrainie pozostanie taka, jak teraz".