Francuski rząd jest krytykowany przez polityków za swoje zaangażowanie w wypuszczenie ze szwajcarskiego aresztu reżysera Romana Polańskiego. Ostre słowa padają i z prawej, i z lewej strony sceny politycznej.
Oskarżenia o gwałt na trzynastoletnim dziecku nie są czymś mało znaczącym, niezależnie od tego, kim jest osoba, która się tego dopuściła - oświadczył Marc Laffineur z rządzącej Unii na Rzecz Ruchu Ludowego. Popularny socjalista, mer Paryża Bertrand Delanoe, skrytykował nieadekwatną zajadłość sprawców zatrzymania, ale ocenił, że trzeba być surowym w stosunku do faktów. Z kolei eurodeputowany Zielonych Daniel Cohn-Bendit zarzucił francuskiemu rządowi wyraźne wsparcie dla filmowca: To jest problem wymiaru sprawiedliwości i uważam, że minister kultury (...) powinien powiedzieć: czekam na przejrzenie dokumentów w tej sprawie.
Odpierając te zarzuty, rzecznik rządu Luc Chatel oświadczył, że władze Francji działają w granicach prawa, by uwolnić swojego obywatela.
Roman Polański został zatrzymany w sobotę na lotnisku w Zurychu na podstawie amerykańskiego nakazu aresztowania. Amerykanie zarzucają reżyserowi, że ponad 30 lat temu uwiódł trzynastolatkę. W stanie Kalifornia czyn lubieżny z nieletnią klasyfikowany jest automatycznie jako gwałt.