Osoby, które nielegalnie ściągają z sieci pliki, mogą zostać pozbawione dostępu do internetu. Odpowiednią ustawę w tej sprawie zaakceptowało we wtorek Francuskie Zgromadzenie Narodowe. Zdaniem przedstawicieli przemysłu rozrywkowego, ma to być potężna broń w walce z piractwem. Krytycy twierdzą jednak, że nowe prawo stanowi zagrożenie dla wolności obywatelskich.
Kwestią sporną jest też sposób, w jaki nowe przepisy mają być egzekwowane.
Francuskie Ministerstwo Kultury szacuje, że na mocy nowych przepisów każdego dnia dostępu do sieci może być pozbawionych około tysiąca francuskich internautów. Regulacje przewidują, że piraci, którzy zignorują maile oraz list polecony z ostrzeżeniami, mogą stracić dostęp do internetu nawet na rok, a dodatkowo narażą się na 300 tysięcy euro grzywny. Również rodziców, których dzieci ściągają nielegalne pliki, mogą spotkać sankcje za zaniedbanie kontroli nad działaniami ich pociech w internecie. Po otrzymaniu ostrzeżenia cała rodzina może być odcięta od internetu na miesiąc, a dodatkowo ukarana grzywną do 3750 euro.
Poprzednia, bardziej restrykcyjna wersja ustawy została odrzucona na początku tego roku jako niezgodna z konstytucją. Przewidywała ona, że dostęp do internetu może być ograniczony przez specjalnie do tego powołaną instytucję. Przepisy w nowej wersji stanowią, że internauta musi być ostrzeżony, a decyzję o odcięciu od sieci podejmuje sąd.
Nową, kompromisową wersję ustawy w lipcu przyjął Senat. By zaczęła obowiązywać, musi ją jeszcze zaakceptować cały parlament. Socjaliści już jednak zapowiedzieli, że poproszą, by ocenił ją trybunał konstytucyjny. Ich zdaniem, przepisy zawarte w ustawie są nie do wyegzekwowania. Zgodnie z nimi, użytkownicy internetu będą musieli zainstalować oprogramowanie pozwalające władzom na śledzenie osób podejrzanych o ściąganie nielegalnych plików.