We Francji rusza głośny proces producenta "zabójczego" leku odchudzającego "Mediator". Medykament spowodował śmierć od pięciuset do dwóch tysięcy pacjentów. Tysiące innych osób, które zażywały specyfik, cierpią na schorzenia serca.

REKLAMA

Nadsekwańskiemu koncernowi "Servier" grozi zakaz działalności w branży farmaceutycznej, a jego szefom kary do czterech lat więzienia za to, że - jak podkreślają adwokaci 350 poszkodowanych i rodzin ofiar - pacjenci nie zostali poinformowani o groźnych skutkach ubocznych leku. Specyfik pierwotnie przeznaczony był dla cukrzyków, ale później - przez 30 lat - przepisywany był masowo osobom, które chciały się odchudzić.

Szefowie firmy farmaceutycznej usłyszeli również zarzuty "niezamierzonego spowodowania śmierci i uszczerbku na zdrowiu" pacjentów oraz oszustwa. W tej sprawie trwa w Paryżu oddzielne śledztwo, którego rezultatem ma być drugi proces. Skargi wniosło w sumie blisko trzy tysiące osób. Adwokaci szefów koncernu farmaceutycznego twierdzą jednak, że ich klienci nie powinni być sądzeni dwa razy za to samo domniemane przestępstwo.

Zatrzymano pracowników firmy "Servier"

W marcu tego roku trzech pracowników "Servier" zostało zatrzymanych pod zarzutem niszczenia dokumentów, obciążających firmę za śmierć od 500 do 2000 pacjentów. Według prokuratury w Suresnes pod Paryżem, chcieli oni zatrzeć ślady badań, które wskazywały na to, że producent doskonale wiedział o groźnych właściwościach specyfiku. Lek o nazwie "Mediator" powodował choroby zastawek serca. Prokuratura podejrzewa, że koncern zataił te informacje, żeby specyfik nie został wycofany z rynku.

Dyrekcja firmy zapewnia natomiast, że niszczenie poufnych dokumentów nie miało nic wspólnego z trwającym śledztwem. Twierdzi, że pracownicy regularnie niszczą dokumentacje po to, by nie trafiła w ręce konkurencji.

We wrześniu ubiegłego roku francuskie media ujawniły, że ekspert - zajmujący się kontrolą leków - padł ofiarą gróźb ze strony producenta. Grożono mu, że jeżeli będzie drążył aferę, to on i jego rodzina znajdą się w niebezpieczeństwie.

Lek przyjmowały osoby otyłe

"Mediator" - pierwotnie przeznaczony dla cukrzyków - był przez ponad 30 lat przepisywany osobom otyłym, bo powodował spadek apetytu. Szacuje się, że w samej Francji zażywało go aż 5 milionów osób. Poszkodowani i ich rodziny złożyli w sumie 116 pozwów przeciw producentowi o "nieumyślne spowodowanie" śmierci lub poważnego uszczerbku na zdrowiu.

Laboratorium "Servier" przyznało, że lek mógł stanowić "rzeczywiste ryzyko dla niektórych pacjentów". Szef tego laboratorium, Jacques Servier, twierdzi jednak, że po zażyciu tego specyfiku zmarły "jedynie" trzy osoby.

Sprzedaży "Mediatora" zakazały już w 1997 roku władze USA, a w 2005 roku Hiszpania i Włochy. We Francji lek ten wycofano z rynku dopiero w 2009 roku. O całej sprawie alarmowała trzy lata temu władze medyczne lekarka ze szpitala w Brest w Bretanii, Irene Frachon, która stwierdziła ciężkie schorzenia u pacjentki zażywającej "Mediator". Dopiero po wielokrotnych apelach Frachon, a także opublikowaniu przez nią książki na ten temat, zakazano sprzedaży leku. Powstało także stowarzyszenie pacjentów-ofiar "Mediatora".

Długa lista skandali medycznych

Nadsekwańskie media alarmują, że Francja zasłużyła sobie na miano "specjalistki od skandali medycznych". Przypominają m.in. tzw. aferę hormonów wzrostu, gdy w następstwie stosowania w latach 80. skażonych hormonów wzrostu zmarło 117 pacjentów, u których rozwinęła się śmiertelna choroba Creutzfeldta-Jakoba.

Najgłośniejszą aferą medyczną we Francji była ujawniona w 1991 roku afera przetoczenia krwi zakażonej wirusem HIV czterem tysiącom pacjentów, przede wszystkim chorym na hemofilię. W wyniku zaniedbań w funkcjonowaniu francuskiej służby zdrowia i słabej znajomości AIDS zmarły wówczas setki osób.

Ostatnio na pierwsze strony gazet trafiła również afera z niebezpiecznymi implantami piersi produkowanych przez firmę PIP z Marsylii. Wadliwe silikonowe implanty, które według niezależnych ekspertów łatwo pękają i mogą powodować choroby nowotworowe, wszczepione zostały ponad 500 tysiącom kobiet na całym świecie. Produkowane we Francji protezy w ponad 80 proc. trafiały na eksport, zwłaszcza do Ameryki Łacińskiej, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii. Szacuje się, że w Polsce francuskie implanty może mieć wszczepione pół tysiąca kobiet.

We Francji stwierdzono 20 przypadków chorób nowotworowych u pań, których implanty pękły. W obawie o zdrowie kobiet rząd francuski w grudniu 2011 roku zalecił profilaktyczne usunięcie protez około 30 tysiącom pacjentek. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zaleciła wszystkim pacjentkom z protezami firmy PIP, by skontaktowały się z lekarzem w celu stwierdzenia, czy doszło do ich uszkodzenia.

Problem wadliwych implantów marki PIP może dotyczyć także mężczyzn. To samo przedsiębiorstwo wytwarzało bowiem silikonowe implanty jąder, pośladków, mięśni klatki piersiowej i innych części ciała. Śledczy próbują też ustalić, czy stosowane w chirurgii plastycznej i rekonstrukcyjnej implanty innych części ciała były wypełnione tym samym niebezpiecznym żelem silikonowym co implanty piersi. Nadsekwańskie media twierdzą również, że wspomniany żel stosowany był też do produkcji paliwa i materaców.