Francja wprowadziła do konstytucji zapis, mówiący o prawie kobiet do aborcji – okrzyknięty jako historyczny przez lewicowe organizacje broniące praw kobiet i mocno krytykowany przez grupy sprzeciwiającej się prawu do usunięcia ciąży.
Francuski parlament przegłosował ostatecznie wpisanie do konstytucji prawa kobiet do aborcji. Według paryskich mediów Francja stała się tym samym pierwszym krajem na świecie, w którym podjęto taką decyzję.
Wysyłamy wiadomość do wszystkich kobiet: twoje ciało należy do ciebie i nikt nie może za ciebie decydować - oświadczył premier Gabriel Attal. Powiedział też, że Francja jest "ojczyzną praw kobiet" i pionierem walk o nie; nazwał też przyjęcie ustawy "etapem historycznym". Mamy moralny dług wobec kobiet (...), które cierpiały - dodał szef rządu.
We Francji 80 proc. społeczeństwa popiera legalność aborcji.
W kraju nad Sekwaną kobiety mają prawo do aborcji od 1974 roku. Teraz to prawo zostanie zapisane w konstytucji w artykule 34.
Obserwatorzy podkreślają, że potrzebna już jest teraz jedynie promulgacja modyfikacji konstytucji przez Emmanuela Macrona. Paryscy komentatorzy zauważają, że jest to w zasadzie tylko formalność, ponieważ to właśnie prezydent Francji chciał, by prawo do usuwania ciąży zostało wpisane do ustawy zasadniczej.
Dodajmy, że członkowie obu izb francuskiego parlamentu w zdecydowanej większości zagłosowali w Pałacu w Wersalu za tą modyfikacją konstytucji, choć przeciwnicy tego projektu alarmowali, iż Francja jest jednym z krajów Unii Europejskiej, w których dokonywanych jest najwięcej aborcji i liczba tych zabiegów rośnie.
Za wpisaniem prawa do aborcji zagłosowało 780 francuskich parlamentarzystów, przeciwko było 72. By "świętować" ten rezultat, Wieża Eiffela została specjalnie podświetlona na wniosek lewicowych władz francuskiej stolicy. Zszokowało to wielu przeciwników usuwania ciąży.