Rośnie gigantyczny skandal wokół budowy najnowocześniejszej francuskiej elektrowni atomowej we Flamanville w Normandii. Zapowiedziano, że zostanie ona oddana do użytku z 8-letnim opóźnieniem i będzie kosztowała prawie cztery razy więcej, niż planowano. Francuskie firmy proponują budowę podobnej siłowni w Polsce.
Budowa elektrowni jądrowej we Flamanville, w której funkcjonować mają dwa supernowoczesne Europejskie Reaktory Ciśnieniowe, okazała się dużo bardziej skomplikowana, niż myślano. Już na początku odkryto np. pęknięcia betonowej bazy, na której te reaktory miały zostać umieszczone.
Później uznano m.in., że niektóre rury zostały niepoprawnie zespawane. Za każdym razem zapewniano, że chodzi o niewielkie usterki, ale oddanie do użytku elektrowni atomowej, które pierwotnie przewidziane było na 2012 rok, było stopniowo odsuwane. Teraz - po tym jak odkryto brak dokumentów potwierdzających wymaganą jakość niektórych materiałów budowlanych - zapowiedziano, że nastąpi to najwcześniej w przyszłym roku.
Cale przedsięwzięcie ma w sumie kosztować nie trzy miliardy euro - jak pierwotnie przewidywano - lecz co najmniej 11 miliardów euro.
Już od dłuższego czasu nadsekwańskie media donoszą, że francuski koncern energetyczny Electricite de France (EDF) - wspierany przez władze w Paryżu - proponuje budowę elektrowni atomowej podobnego typu w Polsce. Wielu obserwatorów sugeruje jednak, że problemy we Flamanville stanowią złą reklamę. Same francuskie media nazywają niekończące się problemy, związane z budowa siłowni w Normandii, "fiaskiem", "przeklętym projektem" i "dziurą finansową bez dna".