„Podczas gdy Rosja terroryzuje Ukrainę, chiński przywódca Xi Jinping stara się zachować neutralność, podejmując jednocześnie kroki, które ujawniają jego poparcie dla Moskwy. Jednak zamiast być zwodzonymi przez Rosję, Chiny powinny wykorzystać stosunki z Putinem, aby przekonać go do zakończenia wojny. Zaspokajanie zachcianek zadowolonego z konfliktu sąsiada to wielki błąd ze strony światowego mocarstwa” - pisze amerykański magazyn "Foreign Affairs".
Pekin skrytykował Stany Zjednoczone za rzekome wywołanie wojny na Ukrainie poprzez rozszerzanie sojuszu NATO i pomógł Rosji szerzyć teorie spiskowe o udziale Waszyngtonu w nieistniejącym ukraińskim programie broni biologicznej - wymienia "Foreign Affairs".
"Powołując się na chińskie przysłowie Xi powiedział prezydentowi USA Joe Bidenowi, że ‘tylko ten, kto przywiązał dzwonek u szyi tygrysa, może go rozwiązać’, co oznacza, że uważa Bidena za odpowiedzialnego za obecny konflikt militarny w Europie, a tym samym wymaga od niego jego zakończenia" - wskazuje pismo.
Jak pisze "Foreign Affairs", Xi stara się asekurować, i dlatego zamiast poprzeć Moskwę w czasie zgromadzenia ogólnego ONZ, gdy głosowano za potępieniem rosyjskiej inwazji na Ukrainę, Pekin wstrzymał się od głosu. Chiński minister spraw zagranicznych Wang Yi zaznaczył z kolei, że Chiny szanują suwerenność i integralność terytorialną Ukrainy.
"Amerykański wywiad ujawnił, że w marcu 2022 roku Rosja poprosiła Chiny o udzielenie (prawdopodobnie zbrojnej) pomocy. (...) W Waszyngtonie istnieje obawa, że jeśli Chiny wybiorą jedną ze stron w tym konflikcie, mogłoby to nie tylko przedłużyć okrutną wojnę Rosji na Ukrainę, ale także spowodować tektoniczną zmianę na światowej arenie politycznej, oznaczającą sojusz militarny Pekinu i Moskwy" - komentuje magazyn.
"Foreign Affairs" zaznacza jednak, że taka perspektywa powinna martwić nie tylko Stany, ale i Chiny. Magazyn porównał obecną sytuację Chin do pozycji, w jakiej znalazły się Niemcy na początku dwudziestego wieku, gdy w wyniku poparcia wojny Austro-Węgier przeciwko Serbii, zostały wciągnięte w "globalną pożogę" pierwszej wojny światowej. Jak zauważa magazyn, jej efektem był zarówno upadek Cesarstwa Austro-Węgierskiego, jak i klęska Niemiec Wilhelma II.
"Decyzje, które doprowadziły do roztrwonienia przez Niemcy swoich atutów na początku dwudziestego wieku, były ostatecznie podjęte przez Berlin, jednak ich bezpośrednia przyczyna leżała za granicą" - pisze magazyn i konstatuje, że "wspierając swojego wojowniczego, niepewnego sąsiada w jego militarnym szaleństwie, Berlin ostatecznie poświęcił swoją przyszłość jako dominującej potęgi".
Podobnie do Austro-Węgier, które zabiegały o zgodę Berlina przed rozpoczęciem wojny z Serbią, Kreml zwrócił się do Chin w okresie poprzedzającym rosyjską inwazję na Ukrainę. W lutym 2022 roku Putin i Xi podpisali wspólne oświadczenie sygnalizujące ich głęboką przyjaźń, w której stwierdzili, że przemawiają w imieniu "społeczności międzynarodowej" i potępiają tendencję pewnej "mniejszości" (czyli Zachodu) do "użycia siły".
Jednakże, jak wskazuje "Foreign Affairs", w oświadczeniu tym skrytykowano NATO, jednak nie wspomniano o Ukrainie. Wedle pisma, to mało prawdopodobne, aby Putin ujawnił Xi pełny zakres planu inwazji, biorąc pod uwagę to, że pozwolił nawet niektórym członkom rosyjskiego rządu wierzyć, że przygotowania do agresji zbrojnej to blef.
"Problemy narastające w Rosji od momentu, gdy ujawniono prawdziwą naturę planów Putina z pewnością potwierdziły w Pekinie przekonanie o tym, że Putin popełnił błąd o wymiarze historycznym, który zrodził poważne pytania o pole manewru Xi odnośnie do Tajwanu. Nie jest jasne, czy Xi było spieszno do inwazji na Tajwan przed wojną Putina. Jeśli tak, to prawdopodobnie, w świetle klęski Rosji, przemyślał tę sprawę" - komentuje pismo.
Wedle "Foreign Affairs" szkody, jakie Rosja poniosła w wyniku zachodnich sankcji, stając w obliczu znacznego spadku dobrobytu gospodarczego jako "międzynarodowy parias", to przestroga dla chińskich przywódców, którzy, inaczej niż Putin, czerpią legitymizację swojej władzy na podstawie osiągnięć gospodarczych.
"Nawet jeśli Rosja odzyska inicjatywę (wojenną), dla Pekinu pozostaną żywe takie zagrożenia jak dalsza niepewność gospodarcza i (...) perspektywa rozszerzenia konfliktu (...). Chiny nie mogłyby patrzeć z boku w trakcie trzeciej wojny światowej" - pisze "Foreign Affairs".
Magazyn wyjaśnia, że ze względu na świadomość wymienionego ryzyka, Chińczycy "balansują po linie łaskawej neutralności, próbując pomóc Rosji, a jednocześnie trzymając się z dala od tego, co dzieje się na Ukrainie". Pismo podkreśla jednak, że kontynuacja wspierania Rosji nie leży w interesie Chin, szczególnie gospodarczym.