Przed paryskim sądem puszył proces działaczy francuskiej organizacji humanitarnej "Arka Zoe", którzy są oskarżeni o uprowadzenie i handel afrykańskimi dziećmi. Grozi im do 10 lat więzienia.
Działacze twierdzili, że próbowali przetransportować samolotem ponad setkę sierot z ogarniętego wojną Sudanu do Francji. Tam na maluchy miały czekać rodziny, od których pobrano wysokie sumy na "pokrycie kosztów akcji humanitarnej".
Okazało się jednak, że dzieci - w zdecydowanej większości - nie były sierotami i nie chodziły z Sudanu, tylko z Czadu, gdzie działaczy aresztowano i skazano na przymusowe roboty pięć lat temu. Kiedy prezydent tego kraju ich ułaskawił, oskarżeni powrócili doi Francji.
Następnie szefowie organizacji uciekli do Republiki Południowej Afryki, dlatego są sądzeni zaocznie w Paryżu. Grozi im - podobnie jak pozostałym członkom "Arki Zoego" do 10 lat więzienia. Ponadto organizacje obrony praw dzieci z Czadu zadają od nich 6 milionów euro odszkodowania.
Oskarżeni sugerują, że mogli paść ofiarą prowokacji sudańskich służb specjalnych.