Wulkan Mayon może wkrótce wyrzucić potężną chmurę trujących gazów i prochu – ostrzegają eksperci. W obawie przed erupcją swoje domy opuściło już 40 tysięcy mieszkańców, którzy przygotowują się do spędzenia drugiego tygodnia w zatłoczonych prowizorycznych obozach.
Wczoraj doszło do kilku spektakularnych eksplozji – wulkan wyrzucił na wysokość prawie 2,5 kilometra potężne ilości prochu. Okolicę Mayon pokryła cienka warstwa pyłu. I to – zdaniem ekspertów – może być groźniejsze niż powoli przesuwająca się po zboczach lawa. Chmury niebezpiecznego dla zdrowia pyłu mogą się bowiem przemieszczać na dużym obszarze bardzo szybko.
13 lat temu właśnie kłęby dymu i trujących gazów przyczyniły się do śmierci 77 osób. Wówczas po erupcji mieszkańcy okolic nie zostali ostrzeżeni przed śmiercionośnym działaniem wyrzucanych przez wulkan pyłów.