Największe śledztwo w historii Stanów Zjednoczonych przynosi kolejne efekty. FBI aresztowało już drugą osobę jako świadka w związku z wtorkowymi zamachami. Tymczasem okazuje się, że FBI poszukiwało już od pewnego czasu dwóch domniemanych porywaczy, którzy uczestniczyli we wtorkowych zamachach na amerykańskie miasta.
Do aresztowania doszło w Nowym Jorku, na mocy nakazu wydanego wczoraj. Prócz tego wciąż 25 osób pozostaje zatrzymanych do wyjaśnienia. Jak podkreślał wczoraj prokurator generalny, FBI coraz lepiej rozumie już mechanizmy, które wykorzystano w przygotowaniu do ataku. Tymczasem okazuje się, że FBI już od pewnego czasu poszukiwało dwóch domniemanych porywaczy, którzy uczestniczyli we wtorkowych zamachach na amerykańskie miasta. - donosi w swym najnowszym wydaniu tygodnik Newsweek. Khalid al Lidar i Talem al Hamzi, podejrzewani o związki z Osamą bin Ladenem, znaleźli się potem na pokładzie samolotu, który uderzył w gmach Pentagonu. Posłuchaj relacji Grzegorza Jasińskiego, waszyngtońskiego korespondenta RMF:
Tymczasem Stany Zjednoczone przygotowują się do wojny. Prezydent George W. Bush nie pozostawił co do tego żadnych wątpliwości – zapowiedział zakrojoną na szeroką skalę, długą i skuteczną kampanię. Powiedział, że USA wygra tę wojnę, ale może ona być długa. Do służby powołano już 50 tysięcy rezerwistów, którzy mają pomóc w akcji ratunkowej i przede wszystkim w zabezpieczeniu kraju przed kolejnymi zamachami. "Uroczyście przysięgam, że będę wspierał i bronił konstytucji Stanów Zjednoczonych przeciwko wszystkim wrogom, zarówno w kraju jak i za granicą" - przysięgali zmobilizowani żołnierze. Departament Obrony uspokaja jednak, że rezerwiści będą wykorzystywani tylko na terenie Stanów Zjednoczonych. Bush zadzwonił do prezydenta Pakistanu, Perveza Musharafa aby osobiście podziękować mu za zapowiedź współpracy. Rozmowa trwała 10 minut i przebiegała ponoć w przyjacielskiej atmosferze.
13:30