FBI i resort sprawiedliwości USA pomagają ukraińskim służbom w śledztwie dotyczącym korupcyjnych działań byłego prezydenta Wiktora Janukowycza oraz firmy kontrolowanej przez byłego szefa sztabu wyborczego Donalda Trumpa - Paula Manaforta - podaje Bloomberg. Agencja powołuje się na anonimowe źródła rządowe, zdaniem których śledztwo nie koncentruje się na Manaforcie. FBI i ministerstwo sprawiedliwości odmówiły skomentowania tych doniesień.

REKLAMA

W piątek Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy (NABU) opublikowało kopie 19 stron tzw. czarnej księgowości Partii Regionów, na czele której stał Janukowycz. Widnieje w nich nazwisko Manaforta.

Również w piątek Trump poinformował, że Manafort zrezygnował ze swej funkcji.

NABU oświadczyło wcześniej, że fakt, iż jego nazwisko znajduje się w zapisach łapówkarskich wydatków Partii Regionów nie oznacza, że pobierał on od niej pieniądze.

Bloomberg podaje, że na początku roku FBI podpisało porozumienie z NABU w sprawie współpracy w śledztwach dotyczących międzynarodowych afer związanych z praniem pieniędzy, oraz przypadków korupcji wśród wysokich ukraińskich urzędników państwowych.

Według dziennika "New York Times" śledczy w Kijowie prowadzący dochodzenie w sprawie korupcji w prorosyjskim rządzie obalonego w lutym 2014 roku Janukowycza znaleźli dokumenty z ręcznie spisaną ewidencją nielegalnych płatności dokonywanych przez jego współpracowników. Znajdują się tam również wpisy o wypłatach dla Manaforta na łączna kwotę 12,7 miliona dolarów w gotówce.

Manafort zaprzeczył tym rewelacjom. Wiadomo jednak, że pracował on dla Janukowycza w latach 2007-2014.

Deputowany do ukraińskiego parlamentu i były dziennikarz śledczy gazety internetowej "Ukrainska Prawda" Serhij Łeszczenko ujawnił tymczasem, że pieniądze dla Manaforta pobierali z kasy Partii Regionów znani politycy, którzy należeli do tego ugrupowania oraz obecni posłowie, którzy byli z tą partią związani.

APA