Czterech Europejczyków zaginęło podczas nurkowania na południowo-wschodnim wybrzeżu Malezji. W czasie trwania akcji poszukiwawczej odnaleziono 35-letnią Norweżkę. Jest cała i zdrowa. Wciąż nie udało się zlokalizować 18-letnije Francuzki, 46-letniego Brytyjczyka, jego 14-letniego syna oraz obywatela Holandii.
Malezyjskie służby ratownicze wypatrzyły z pokładu śmigłowca jedną z czterech poszukiwanych osób, które zaginęły podczas nurkowania w pobliżu malezyjskiej wyspy Pulau Tokong Sanggol.
To 35-letnia instruktorka, z pochodzenia Norweżka. Została podjęta na pokład śmigłowca 22 mile od miejsca, w którym grupa nurków zeszła pod wodę.
Kobieta zeznała, że straciła kontakt z pozostałymi nurkami, kiedy prądy morskie zniosły ich daleko od łodzi.
Zaginieni to 18-letnia Alexia z Francji, 46-letni Adrian z Wielkiej Brytanii i jego 14-letni syn Nathen, który ma holenderskie obywatelstwo. Są oni poszukiwani.
Ratownicy są optymistycznie nastawieni. Podkreślają, że nurkowie mają pełne wyposażenie i cała trójka zdołała się wynurzyć. Prawdomównie gdzieś dryfują.
O poszukiwaniach prowadzonych na morzu powiadomione zostały jednostki z sąsiedniego Singapuru i Indonezji, a pływające po akwenie statki i łodzie poproszone są o wypatrywanie nurków.
Jednocześnie policja poinformowała o zatrzymaniu kapitana łodzi, którą wypłynęli nurkowie. W organizmie mężczyzny stwierdzono obecność narkotyków.
Informacja o zaginięciu nurków nadeszła zaledwie kilka dni po tym, jak 1 kwietnia Malezja otworzyła swoje granice dla turystów z zagranicy po dwóch latach pandemii koronawirusa.
Do 4 kwietnia do tego kraju przybyło 55 tysięcy cudzoziemców.