Po ostatnich dwóch piłkarskich imprezach, równie nieudanych dla nas, jak Euro 2008, śpiewaliśmy: „Już za 4 lata Polska będzie mistrzem świata”. Ten motyw pocieszający trzeba zmienić, bo mundial już za dwa lata, a ze zwrotem „mistrzem Europy” się nie rymuje.
Nie wiadomo, czy za dwa lata polska reprezentacja lepiej trafi z formą, niż w tym roku, wiadomo już teraz, czym wygramy za cztery lata. Atmosferą. Tak fatalnej jak w Wiedniu i Klagenfurcie u nas być nie może. Austriacy potraktowali Euro 2008 raczej jak zadanie, a nie – wyzwanie. Trzeba było, to zrobili, ale bez entuzjazmu. Przyznają to polscy kibice, zdumieni obojętnością tegorocznych organizatorów. Posłuchaj:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Dlatego stadiony i autostrady na Euro 2012 będziemy szykować jak Austriacy, ale otoczkę i atmosferę – już po swojemu. Mam nadzieję, że ten entuzjazm będzie taki, jak był we Włoszech. Tam całe Włochy, wioski i miasteczka tym żyły, czuło się to. - mówią polscy kibice.
Jeśli będzie przynajmniej tak, jak było teraz, gdy nasi grali poza Polską, to sukces atmosferyczny – gwarantowany.
A jak ten czas z Polakami zapamiętają Austriacy? Właściciel pensjonatu, w którym mieszkał jeden z dziennikarzy dziś przy śniadaniu powiedział mu, że bał się Polaków przez hałas i alkohol: Rzeczywistość jest taka, że Polacy lubią porządek, są sympatyczni i wielokrotnie przekonałem się, jak bardzo to mili goście.
Teraz już wie, że to mit. Skąd się wziął? Austriacy i mieszkająca tu Polka pani Jadwiga przyznają, że czarną robotę przed przyjazdem polskich kibiców wykonali lokalni austriaccy dziennikarze. Prorokowali, że gdy przyjadą Polacy, będą tu się działy jakieś straszne rzeczy. Okazało się, że żadnych hord nie było, a ci, którzy byli, bawili się dobrze, byli weseli i nie wyrządzili tu żadnych szkód - mówi pani Jadwiga.