Polska chce, by lotniczą bazę NATO przeniesiono z Litwy do Estonii - pisze estoński "Postimess". Lobbing Polski to skutek konfliktu na linii Wilno-Warszawa. W bazie stacjonują rotacyjnie samoloty krajów Sojuszu, ochraniające przestrzeń powietrzną trzech krajów bałtyckich. Za trzy dni w krajach bałtyckich rozpoczynają dyżur polskie myśliwce MIG-29.

REKLAMA

Ten dyżur polskich migów na pewno odbędzie się na Litwie, nie wiadomo jednak, co będzie z kolejnymi.

Estońska gazeta twierdzi, że o przeniesieniu bazy mówią otwarcie, ale nieoficjalnie polscy dyplomaci. Potwierdza to znany ekspert estoński Tomas Ermalawiczus, który dodaje, że polska dyplomacja stara się wbić klin pomiędzy kraje bałtyckie. Nie ma wątpliwości, że likwidacja bazy w litewskich Szawlach będzie dla Wilna bardzo nieprzyjemnym gestem.

Gazeta powołuje się także na wypowiedzi estońskich urzędników, którzy liczą na to, że baza lotnicza przeniesiona zostanie pod Tallin, gdzie kończy się remont nowoczesnego lotniska w Amari. Estończycy piszą o nie najlepszej kondycji litewskiego lądowiska, wskazując m.in. na problemy z dostarczaniem wody, na co od dłuższego czasu uskarżają się polscy piloci.

Oficjalnie nie wiadomo, czy lotnisko w Amari byłoby w najbliższym czasie w stanie przyjmować loty natowskich samolotów, choć docelowo ma być bazą znacznie nowocześniejszą od litewskiej.

Napięcie między Polską a Litwą coraz większe

Stosunki pomiędzy Warszawą a Wilnem pogarszają się z miesiąca na miesiąc. Od lat litewskie władze nie realizują polsko-litewskiej umowy gwarantującej oryginalną pisownię nazwisk polskiej mniejszości. Ustawa oświatowa przyjęta na Litwie zdaniem żyjących tam Polaków mocno ogranicza prawa mniejszości zwiększając ilość zajęć w języku litewskim. Radosław Sikorski szef polskiej dyplomacji niejednokrotnie podkreślał, że od 20 lat Litwa nie wypełnia swoich zobowiązań i nie rozwiązała żadnego problemu zgłaszanego przez mniejszość polską.

Prezydent Litwy Dalia Grybauskaite nie przyjęła ostatnio zaproszenia Bronisława Komorowskiego i nie przyjechała do Warszawy. Polski prezydent wspólnie z prezydentami Łotwy i Estonii rozmawiali 16 i 17 kwietnia o majowym szczycie NATO w Chicago, który ma się odbyć w dniach 20-21 maja.

Decyzje dotyczące kwestii bezpieczeństwa NATO zostaną potwierdzone na szczycie w Chicago, a nie w Warszawie - oceniła prezydent Litwy Dalia Grybauskaite. Litewscy politolodzy i komentatorzy negatywnie ocenili takie działanie prezydent, stwierdzając, że jest to błąd, który może jeszcze bardziej pogorszyć stosunki obu krajów i wizerunek Litwy.

Odmowa prezydent Litwy przyjazdu do Warszawy jest błędem strategicznym - napisał publicysta litewskiego tygodnika "Veidas" Audrius Bacziulis. To błąd strategiczny, który na długo odsunie zarówno ją (prezydent), jak i Litwę na margines w podejmowaniu politycznych decyzji w regionie Morza Bałtyckiego i NATO.

Z sondażu przeprowadzonego przez dziennik "Lietuvos Rytas" wynika, że 23 proc. Litwinów aprobuje decyzję Grybauskaite, która "w ten sposób pokazała, że Litwa nie ma zamiaru tańczyć jak zagra Polska". 32 proc. uważa wyraża jednak opinię, że trzeba brać udział w takich spotkaniach, bo "polepszają one stosunki zarówno z Polską, jak też w innym państwami bałtyckimi". 36 proc. uczestników sondażu sądzi, że "trzeba było jechać do Warszawy i tam demonstrować twarde stanowisko".