Organizacja English Heritage, zajmująca się kulturalną historią Wielkiej Brytanii, apeluje do rodzin polskich Cichociemnych, by nawiązali z nią kontakt i podzielili się wspomnieniami o bohaterach. Właśnie mija 80. rocznica ich pierwszego zrzutu.

REKLAMA

Ten ważny epizod II wojny światowej nie jest na Wyspach Brytyjskich powszechnie znany. Brytyjczycy pamiętają głównie o zasługach polskich lotników, którzy brali udział w Bitwie o Anglię.

Dlatego organizacja English Heritage pragnie zgromadzić archiwum wspomnień o Cichociemnych. Szuka kontaktu z rodzinami Polaków, którzy pod osłoną nocy zrzucani byli na spadochronach na okupowane przez Niemców terytorium Polski.

Families of Poland's secret army asked to share stories of wartime Britain https://t.co/kfEjmgI4A0

guardianFebruary 15, 2021

Po dotarciu na Wyspy Brytyjskie z Polski różnymi dostępnymi drogami, 600 Cichociemnych zostało wyszkolonych w specjalnych brytyjskich ośrodkach wojskowych, a następnie oddelegowanych do kraju, gdzie samodzielnie, bądź w strukturach Armii Krajowej, brali udział w działaniach dywersyjnych.

115 Cichociemnych nie przeżyło wojny. Różne były ich losy. Część pozostała w kraju, ale wielu, nie mogąc pogodzić się z powojennymi realiami, wróciła do Wielkiej Brytanii.

W styczniu tego roku 100. urodziny obchodził ostatni z żyjących Cichociemnych, Aleksander Jan Michał Tarnawski, pseudonim Upłaz.

Brytyjskie media przypominają dziś o zasługach polskich żołnierzy. Dzięki nim Zachód otrzymał informacje na temat lokalizacji niemieckich wyrzutni rakiet V1 i V2, które spadały na Londyn. Oni też dostarczyli aliantom kluczowych informacji, które pomogły w sprawnym zorganizowaniu inwazji w Normandii.

Brytyjskie media podkreślają zasługi Cichociemnych, ale skupiają się także na ich powojennych losach. Wielu z nich borykało się z traumatycznymi wspomnieniami. Manifestowało się to w różny sposób. Na przykład nigdy nie siadali w pomieszczeniach odwróceni plecami do drzwi. To wpajano im podczas szkolenia, jakie przechodzili przed zrzutem.

Cichociemni - bohaterowie AK

Cichociemni, czyli żołnierze polscy szkoleni w Wielkiej Brytanii do zadań specjalnych (dywersji, sabotażu, wywiadu, łączności i prowadzenia działań partyzanckich), wysyłani byli do okupowanej Polski początkowo z Wielkiej Brytanii, a następnie od końca 1943 roku z bazy we Włoszech. Wszyscy byli ochotnikami.

Pierwszy zrzut, noszący kryptonim "Adolphus", miał miejsce w nocy z 15 na 16 lutego 1941 roku. Na pokładzie brytyjskiego dwusilnikowego samolotu Whitley znalazło się trzech polskich skoczków: kpt. Stanisław Krzymowski ("Kostka"), por. Józef Zabielski ("Żbik") oraz kurier polityczny Czesław Raczkowski ("Włodek"). Po wielu godzinach niebezpiecznego lotu, którego trasa przebiegała bezpośrednio nad Niemcami, spadochroniarze zostali zrzuceni nie - jak planowano - pod Włoszczową w Kieleckiem, lecz na Śląsku Cieszyńskim pod Skoczowem, na terenach włączonych do Rzeszy.

Pierwszy przerzut Cichociemnych do okupowanej Polski miał charakter eksperymentalny. Trasę przelotu uznano za zbyt niebezpieczną i na dziewięć miesięcy przerwano loty. Po wznowieniu misji do lotów nad Polskę wykorzystywano specjalnie przystosowane do tego typu zadań samoloty halifax. Zmieniono również trasę przelotu, która przebiegała odtąd nad Danią lub Szwecją.

"Lot nad środkową Polskę wraz z powrotem trwał od 11 do 14 godzin. Latano nocami i to wyłącznie przy świetle księżyca, ponieważ Polska nie była objęta siecią radarową i piloci musieli polegać jedynie na swoim wzroku. W tej sytuacji zrezygnowano z lotów letnich, gdyż noce były wówczas za krótkie. W październiku 1943 roku zaczęto wykorzystywać do lotów także czteromotorowe amerykańskie liberatory". ("Drogi cichociemnych", Warszawa 2010)

Pod koniec 1943 roku baza przerzutów do Polski została przeniesiona na południe Włoch do Brindisi.

Walczyli w Powstaniu Warszawskim, ginęli w powojennej Polsce

W sumie w rekrutacji prowadzonej od lata 1940 do jesieni 1943 roku do służby w roli Cichociemnych zgłosiło się 2413 oficerów i podoficerów Polskich Sił Zbrojnych. Ogółem przeszkolono 606 osób, a do przerzutu zakwalifikowano łącznie 579 żołnierzy i kurierów.

Od 15 lutego 1941 roku do 26 grudnia 1944 roku zorganizowano 82 loty, w czasie których przerzucono do Polski 316 Cichociemnych (jeden z nich skakał dwukrotnie), wśród których znalazła się jedna kobieta - Elżbieta Zawacka "Zo". W ramach wspomnianych zrzutów do kraju wysłano także 28 kurierów Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.

Spośród 316 Cichociemnych dziewięciu zginęło przed dotarciem do celu: trzech poniosło śmierć z powodu rozbicia się samolotu u wybrzeży Norwegii, trzech innych zostało zestrzelonych nad Danią, a trzem skoczkom nie otworzyły się spadochrony.

W okupowanej Polsce Cichociemni wchodzili w skład kierownictwa KG AK, byli żołnierzami Wachlarza, Związku Odwetu, Kedywu, zajmowali się szkoleniem, wywiadem, walczyli w oddziałach partyzanckich, uczestniczyli w sabotażu i działaniach dywersyjnych we wszystkich okręgach AK.

Do najbardziej znanych Cichociemnych przerzuconych do Polski należeli: ostatni komendant główny AK gen. Leopold Okulicki, szef Oddziału II KG AK płk Kazimierz Iranek-Osmecki, legendarny dowódca partyzancki z Gór Świętokrzyskich Jan Piwnik "Ponury", stojący na czele Centrali Służby Śledczej Państwowego Korpusu Bezpieczeństwa mjr Bolesław Kontrym "Żmudzin".

91 cichociemnych walczyło w Powstaniu Warszawskim, poległo 18 z nich. W czasie wojny zginęło w sumie 103 Cichociemnych.

Dziewięciu zostało zamordowanych przez władze komunistyczne w powojennej Polsce.