Czy Elon Musk zamierza poszerzyć swój majątek o klub piłkarski? Brytyjskie media nie wykluczają, że przygląda się perełce angielskiej Premier League.
Ojciec amerykańskiego miliardera - Errol Musk udzielił wywiadu dla czasopisma "Radio Times". Wynika z niego, że jego syn ma chrapkę na klub Liverpool FC - tak przynajmniej interpretują wypowiedź Muska seniora brytyjskie media.
Nie jest ona jednoznaczna, ale faktycznie sugeruje on, że jego zamożny syn byłby zainteresowany kupnem klubu, którego wartość szacuje się na 5 miliardów dolarów. Errol Musk podkreślił w rozmowie, że babcia Elona pochodzi z Liverpoolu, co mogłoby wpłynąć na wybór właśnie tego miasta.
Z rozmowy można wnioskować też, że ojciec powiedział więcej, niż chciałby tego jego syn i stara się ten fakt zatuszować. Nie zrobił tego jednak przekonywująco i informacja poleciała w świat.
Klub piłkarski Liverpool FC od 2010 roku znajduje się w rękach amerykańskiego koncernu sportowego Fenway Sports Grup. Nie ma jednak oficjalnych informacji, które potwierdzałyby tezę, że jest on na sprzedaż. Wręcz przeciwnie - w reakcji na wywiad Errola Muska - klub wydał oświadczenie, że nikt się z jego zarządem w tej sprawie nie kontaktował.
Nie jest jednak tajemnicą, że pieniądz strzela w futbolu najwięcej bramek. Jeśli cena jest odpowiednia, każdy klub piłkarski może zmienić swojego właściciela. Prezydent elekt Donald Trump posiada w Szkocji klub golfowy, dlaczego więc jego de facto prawa ręka nie miałaby zainwestować w angielską piłkę? Istotnym elementem tej łamigłówki, o którym nie należy zapominać, są kibice Liverpoolu, którzy mogliby na takie przejęcie ich drużyny źle zareagować.
Aż 10 klubów angielskiej Premier League znajduje się w amerykańskich rękach lub Amerykanie mają w nich większościowe udziały. To Aresenal, Aston Villa, Bournemouth, Chelsea, Crystal Palace, Everton, Fulham, Ipswich Town, Liverpool oraz Manchester United.
Jak widać, pieniądze zza Atlantyku mają olbrzymi wpływ na to, co dzieje się w angielskim futbolu. To nie właściciele klubów trenują drużyny, ale mają dużo do powiedzenia w zakresie tworzenia przyszłościowej strategii i polityki transferowej. Jest też wiele mniejszych klubów, znacznie tańszych, których właścicielami są na przykład znani amerykańscy aktorzy, którzy mają akurat taki kaprys.