W Izraelu nadal trwają protesty przeciwko reformie wymiaru sprawiedliwości, którą popiera premier kraju Binjamin Netanjahu. Protestują m.in. lekarze, żołnierze i piloci, którzy grożą, że przestaną pracować. „To bardzo ważni ludzie, którzy protestują i odmawiają służby. A bezpieczeństwo cierpi. W sumie ponad połowa Izraelczyków uczestniczy w protestach” – mówi na antenie internetowego Radia RMF24 Jarosław Kociszewski, redaktor naczelny Nowej Europy Wschodniej i ekspert ds. Bliskiego Wschodu Fundacji Stratpoints. Gość Pawła Balinowskiego wyjaśnia, jaki wpływ na politykę Izraela mają trwających od wielu tygodni protesty.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Gość Radia RMF24 sugeruje, że premier Izraela może zaprzestać wspierania reformy, jeśli znajdzie inny sposób, aby utrzymać się przy władzy. Podkreśla, że tak naprawdę nie chodzi o reformę wymiaru sprawiedliwości, lecz o grę polityczną i utrzymanie się przy władzy. Jak na razie dokonano dosyć symbolicznej zmiany, niewiele wynoszącej do izraelskiego wymiaru sprawiedliwości. Mimo to Netanjahu udało się zadowolić koalicjantów, którzy ostrzą sobie zęby na ciąg dalszy - wyjaśnia ekspert.
Dwa tygodnie temu Kneset przegłosował pierwszą z ustaw reformy. To ustawa ograniczająca możliwość Sądu Najwyższego do uchylania decyzji rządu, gdy te zostaną uznane za "nieracjonalne", czyli nieproporcjonalnie skoncentrowane na interesie politycznym bez wystarczającego uwzględnienia interesu publicznego. Premier Izraela zadowolił przede wszystkim sowich koalicjantów. Jednak mieszkańcy kraju mocno krytykują decyzje Netanjahu i protestują. Jarosław Kociszewski sugeruje, że jednym z zarzutów byłych szefów służb i dowódców izraelskiej armii wobec Netanjahu jest to, że stwarza zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju.
Gość Radia RMF24 informuje, że przede wszystkim protestują rezerwiści, którzy pełnią bardzo ważne funkcje dla bezpieczeństwa państwa. To m.in. oficerowie wywiadu, aktywni piloci czy kontrolerzy lotów, lecz także programiści. W ramach protestu te grupy zawodowe grożą, że przestaną pracować. To bardzo ważni ludzie, którzy protestują i odmawiają służby. A bezpieczeństwo cierpi. W sumie. ponad połowa Izraelczyków uczestniczy w protestach - komentuje Jarosław Kociszewski.
Większość społeczeństwa w Izraelu nie chce reformy wymiaru sprawiedliwości. Trwające w tej sprawie protesty działają na korzyść demonstrantów. Jarosław Kociszewski sugeruje, że protesty przynoszą bardzo dobre rezultaty, ponieważ reforma została wprowadzona jedynie częściowo. Masowe, wytrwałe protesty absolutnie przynoszą skutek. To nie jest koniec walki o demokrację czy praworządność w Izraelu, jak rozumieją to demonstrujący. Natomiast widzą, że ich działania mają sens - mówi ekspert.
Dodaje też, że na izraelską politykę raczej nie można wpłynąć z zewnątrz. W historii było bardzo mało przykładów, kiedy inne państwa wywierały wpływ na Izrael. Charakter tego, co się dzieje, jest polityczny i dotyczy polityki wewnętrznej. Spodziewałbym się, że zakończenie protestów nastąpi w momencie, kiedy zakończy się obecny rząd. A rząd i koalicja będą prowadzić grę, w ogóle nie zwracając uwagi na to, co ktokolwiek z zewnątrz ma na ten temat do powiedzenia - podsumowuje Jarosław Kociszewski.
Obecnie Izrael toczy niewypowiedzianą wojnę z Iranem. Jest także w trakcie aktywnego konfliktu z islamistami z Hamasu oraz innymi palestyńskimi ugrupowaniami. Według naszego gościa nieprzyjaciele Izraela raczej nie wykorzystają obecnych protestów do tego, aby atakować kraj. Nie sądzę, żeby wrogowie Izraela wykorzystali akurat ten moment, dlatego że te konflikty są dużo dłuższe niż zawirowania w izraelskiej polityce wewnętrznej - wyjaśnia. Dodaje jednak, że trwające w kraju chaos oraz osłabienie wywiadu czy lotnictwa zdecydowanie sprzyja wrogom Izraela.