"To już nie są te zamachy sprzed dwóch lat, które były pieczołowicie planowane za ogromne pieniądze... Dziś mamy ludzi, którzy po prostu wychodzą z nożem na ulicę albo wsiadają w samochód i zabijają ludzi" - mówi w rozmowie z RMF FM dr Maciej Milczanowski z Centrum Studiów nad Terroryzmem Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie. "Ci ludzie bardzo często mają poważne problemy albo przed samym zamachem odurzają się różnymi środkami i nie działają w pełni racjonalnie. To jest po prostu krzyk rozpaczy z ich głów, które są mocno zmanipulowane i ściśnięte przez ideologie, które na nich wpływają" - ocenia. Podkreśla, że nie należy poddawać się strachowi, ale jednocześnie trzeba zachowywać czujność. "Człowiek przed zamachem zawsze zdradza oznaki, ze dokona czegoś strasznego. Trzeba zwracać uwagę na nietypowe zachowania albo samochód, dziwnie jadący opodal" - radzi.
Hasło "ekstremiści, terroryści" jest dzisiaj bardzo szerokie. Każdy człowiek z problemami - zarówno psychicznymi, jak i społecznymi, międzyludzkimi, który wpadnie w zasięg oddziaływania tych, którzy świadomie i metodycznie radykalizują ludzi może się stać "chodzącą bombą" - podkreśla dr Milczanowski. Zamachy w Europie organizowane w różny sposób - czasami bardzo chaotycznie, bardzo doraźnie. Tego się nie da zatrzymać tylko przez działanie służb - zauważa ekspert. Trzeba bardziej złożonej polityki, stworzenia zespołów, które wyłapywałyby nie tych ludzi na samym końcu łańcucha, którzy dokonują zamachów, ale tych, którzy ich do tego inspirują - tłumaczy. Powinniśmy być mądrzejsi przed szkodą i tego typu ideologie blokować, uniemożliwiać ich rozwój. Izolować ludzi, którzy są zalążkami złej ideologii, którzy specjalnie, metodycznie ja sieją i często czerpią bardzo duże korzyści - dodaje ekspert.
Co mówi o napastnikach z Londynu sposób przeprowadzenia ataków? Mówi nam, że to ludzie, którzy nie funkcjonują w strukturze bardzo głęboko. Gdyby tak było, byliby znacznie lepiej przygotowani do takiego zamachu - zauważa dr Milczanowski. Patrząc operacyjnie, ten zamach nie był za bardzo udany, dlatego że tu nie było wielu ofiar - wiem, ze to brzydko brzmi, ale spójrzmy na fakty... - podkreśla. Przypomina też, że we wcześniejszych zamachach z wykorzystaniem pojazdów terroryści zabijali więcej osób niż w Londynie.
Milczanowski podkreśla, że ostatnie zamachy wyglądają inaczej niż te sprzed choćby kilku lat.
To już nie są te zamachy sprzed dwóch lat, gdzie one były pieczołowicie planowane za ogromne pieniądze... Pamiętajmy, że terroryści używali specjalnych perfum, żeby na bramkach na lotnisku ich nie wykryć, żeby byli tacy sami, jak otoczenie. Dziś mamy ludzi, którzy po prostu wychodzą z nożem na ulicę albo wsiadają w samochód i zabijają ludzi - zauważa. Ci ludzie bardzo często mają poważne problemy albo przed samym zamachem odurzają się różnymi środkami i wtedy nie działają w pełni racjonalnie. To jest po prostu krzyk rozpaczy z ich głów, które są mocno zmanipulowane i ściśnięte przez ideologie, które na nich wpływają - ocenia.
Ekspert radzi, by nie poddawać się strachowi, ale z drugiej strony mieć świadomość tego, że świat się zmienił.
Iść na jarmark, pójść na dyskotekę, koncert, ale zwracać uwagę na nietypowe zachowania, na dźwięki, zdarzenia, które nie powinny mieć miejsca. Nie bagatelizować ich, nie lekceważyć... Człowiek przed zamachem zawsze zdradza oznaki, ze dokona czegoś strasznego. Trzeba zwracać uwagę na nietypowe zachowania albo samochód, dziwnie jadący opodal. Lepiej się na chwilę ukryć, nawet ośmieszyć, niż ryzykować - apeluje.