Dwaj francuscy dziennikarze, którzy byli zakładnikami w Syrii, ujawnili, że przez osiem miesięcy byli przetrzymani razem z zamordowanym Jamesem Foleyem. Powiedzieli, że ten amerykański reporter był najbardziej maltretowany spośród wszystkich zakładników.
Reporter znanej francuskiej sieci radiowej "Europe 1" Didier Francois i pracujący dla różnych mediów Nicolas Henin zostali uwolnieni w kwietniu tego roku. Ujawnili, że ekstremiści z Państwa Islamskiego znaleźli w laptopie Jamesa Foleya informację o tym, że jego brat jest pilotem w amerykańskiej armii.
Od tego momentu regularnie go bili.
Amerykański reporter zachował jednak godność i nie dał się złamać. Co więcej, interweniował w obronie innych zakładników.
On miał stalowy charakter - powiedział Nicolas Henin w wywiadzie dla tygodnika "L’Express".
Francuscy dziennikarze twierdzą, że dotąd o tym nie mówili publicznie, bo ekstremiści zagrozili zabiciem Foleya. Byli zakładnicy przekazali jednak już w kwietniu wszystkie informacje, jakimi dysponowali, francuskim i amerykańskim służbom specjalnym.
Władze USA tego lata wysłały do Syrii siły specjalne, aby spróbowały uwolnić amerykańskich zakładników. Misja się nie powiodła.
Akcję zorganizowano, gdy wywiad Stanów Zjednoczonych zidentyfikował miejsca, w których ukrywano porwanych. Gdy siły specjalne tam przybyły, nie znalazły uprowadzonych, lecz wdały się w walkę z siłami Państwa Islamskiego.
Nie ujawniono, gdzie i kiedy przeprowadzono operację.
Państwo Islamskie podało, że śmierć Foleya jest zemstą za ataki lotnictwa USA na dżihadystów w Iraku. Zagrozili też ścięciem kolejnego amerykańskiego dziennikarza, Stevena Sotloffa.
(j.)