Mężczyzna zakażony wirusem ebola zmarł w stolicy Ugandy, Kampali. Jak informuje BBC, mężczyzna zbiegł pracownikom ochrony zdrowia w dystrykcie Mubende, które jest epicentrum trwającego ogniska epidemicznego. To pierwszy przypadek i zgon z powodu eboli w największym i najludniejszym mieście Ugandy.
Mężczyzna zamieszkujący dystrykt Mubende w środkowej części kraju został wcześniej zidentyfikowany przez pracowników ochrony zdrowia jako osoba narażona na infekcję wirusem. Według BBC, mężczyzna postanowił zbiec, po czym zwrócił się o pomoc do uzdrowiciela w innym regionie kraju.
Minister zdrowia Ugandy Jane Ruth Aceng przekazała, że pacjent w ciężkim stanie trafił do Kiruddu National Referral Hospital w Kampali. Lekarze byli świadomi zagrożenia i podjęli najwyższe środki ostrożności.
Mężczyzna zmarł w piątek, a przeprowadzone później badania wykazały, że faktycznie był zarażony wirusem ebola. Służby wytypowały 42 osoby, które mogły mieć kontakt ze zmarłym. Nie wiadomo, czy są wśród nich mieszkańcy Kampali.
Kampala znajduje się około 94 kilometry na wschód od dystryktu Mubende. W mieście żyje około 1,7 mln osób, a na obszarze metropolitarnym prawie 7 mln.
Ognisko epidemiczne gorączki krwotocznej ebola w Ugandzie zostało ogłoszone 20 września. Wówczas u 24-letniego mężczyzny z dystryktu Mubende stwierdzono obecność szczepu sudańskiego wirusa ebola. To pierwszy przypadek od 2012 roku, kiedy u człowieka wykryto ten konkretny szczep.
Do 11 października w Ugandzie zgłoszono co najmniej 74 przypadki i 39 zgonów. Warto jednak zaznaczyć, że ugandyjskie władze w ostatnich dniach nie przekazywały żadnych informacji dotyczących rozwoju ogniska chorobowego. W środę w sprawie eboli ma przemówić do narodu prezydent Ugandy Yoweri Museveni.
Szczepionka ERVEBO, która jest stosowana w przypadkach zakażenia wariantem Zaire, nie jest skuteczna w przypadku szczepu sudańskiego. Trwają prace nad kolejnymi sześcioma szczepionkami, ale są one we wczesnych fazach.
Pod koniec września Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) oceniła, że ognisko chorobowe stwarza "wysokie ryzyko" na poziomie krajowym i nie można wykluczyć rozprzestrzenienia się wirusa na sąsiednie państwa.
"Nie można wykluczyć ryzyka rozprzestrzeniania się choroby na skalę międzynarodową ze względu na aktywny transgraniczny ruch ludności" - podkreślono.
WHO ocenia ryzyko jako "niskie" na poziomie globalnym, ale odradza wszelkie podróże do i z Ugandy.