Co najmniej 97 cywilów zginęło, a 365 zostało rannych w wyniku walk, które trwają od soboty między armią rządową a paramilitarnymi Siłami Szybkiego Wsparcia (RSF) w stolicy Sudanu Chartumie i kilku innych miejscach kraju - przekazało w oświadczeniu sudańskie Stowarzyszenie Medyczne.
Wcześniej ta sama organizacja informowała o 56 ofiarach śmiertelnych. Nie jest znana liczba żołnierzy i bojowników RSF, którzy zginęli w walkach. Sudańscy lekarze mówią o dziesiątkach zabitych.
Według WHO szpitale w Chartumie są przepełnione rannymi, brakuje lekarzy, głównie anestezjologów, i podstawowych środków medycznych. Funkcjonowanie tych placówek utrudniają wyłączenia prądu oraz bieżącej wody. Brak jest także paliwa do generatorów prądotwórczych.
Sobotnie starcia były pierwszymi, odkąd obie strony obecnego konfliktu wspólnie obaliły islamistycznego autokratę Omara el-Baszira w 2019 roku.
Armia podlega wojskowemu rządowi Sudanu, na czele którego stoi generał Abdel Fattah Al-Burhan, natomiast Siły Szybkiego Wsparcia - wiceprezydentowi, generałowi Mohammadowi Hamdanowi Dagalo. W ramach proponowanych przez rząd zmian RSF miały zostać wcielone do regularnych sił zbrojnych, ale generałowie nie mogą się zgodzić co do terminu, w jakim ma to nastąpić, a polityczny spór przerodził się w starcia zbrojne.
W niedzielę uzgodniono trzygodzinne zawieszenie broni, aby umożliwić ewakuację cywilów, ale układ został zignorowany po krótkim okresie względnego spokoju - relacjonuje agencja Reutera. Lokalni mieszkańcy przekazali, że w nocy z niedzieli na poniedziałek słyszeli odgłosy artylerii i samolotów bojowych w pobliżu Chartumu. Naoczni świadkowie powiedzieli Reutersowi, że armia wznawia naloty na bazy RSF w Omdurmanie, leżącym po drugiej stronie Nilu, zmuszając bojowników RSF do ucieczki.
Władze sąsiadujących z Sudanem Egiptu i Sudanu Południowego zaoferowały mediację między stronami konfliktu. Stany Zjednoczone, ONZ, UE, Egipt, Arabia Saudyjska i Unia Afrykańska zaapelowały o natychmiastowe zakończenie działań wojennych.
Wraz z naszymi partnerami jesteśmy przekonani, że konieczne jest natychmiastowe zakończenie walk w Sudanie, a strony konfliktu powinny powrócić do rozmów - oświadczył sekretarz stanu USA Antony Blinken na marginesie rozmów ministrów spraw zagranicznych państw G7 w Japonii.
Blinken zapewnił, że prowadzone są międzynarodowe konsultacje dotyczące sytuacji w Sudanie z udziałem partnerów z krajów arabskich i afrykańskich.
Jesteśmy zaniepokojeni walkami i przemocą, do jakich dochodzi w Sudanie oraz zagrożeniem, jakie stanowią one dla ludności cywilnej, dla narodu sudańskiego i potencjalnie nawet dla regionu - powiedział sekretarz stanu USA.
Dodał, że konieczne jest podjęcie kroków w celu ochrony cywilów i obcokrajowców przebywających w Sudanie.
I istnieje także stanowcze przekonanie, ponownie wśród wszystkich naszych partnerów, o konieczności natychmiastowego zawieszenia broni i powrotu do rozmów - zapewnił Blinken.
Podobnie wypowiedział się minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii James Cleverly. Ostatecznie najbliższa przyszłość leży w rękach generałów zaangażowanych w te starcia i wzywamy ich, aby na pierwszym miejscu postawili pokój, położyli kres walkom i wrócili do negocjacji - powiedział Cleverly.
Sytuacją w Sudanie ma w poniedziałek zająć się Rada Bezpieczeństwa ONZ.